Rocznica "Opolskiego Wembley". 40 lat temu Odra pokonała Legię w Warszawie 5:3

„Taki mecz zdarza się w lidze raz na dziesięć lat! Wyjątkowa dramaturgia. Niecodzienny przebieg, Osiem bramek. Emocji wystarczyłoby na obdzielenie kilku kolejek spotkań ekstraklasy”. Czy po takiej rekomendacji umieszczonej w tygodniku „Piłka Nożna” w 1978 r. można się pokusić o stwierdzenie, że był to jeden z najlepszych meczów w całej historii polskiej piłki ligowej? Można!

Oprócz niesamowitej dramaturgii również „aktorzy” tego „spektaklu” robią do dzisiaj wrażenie. Na ławkach trenerskich Antoni Piechniczek i Andrzej Strejlau, a na boisku Deyna, Smolarek, Janas czy Ćmikiewicz po stronie Legii i Młynarczyk z Wójcickim po stronie Odry, czyli gracze o statusie ówczesnych lub przyszłych legend polskiej piłki.
Oczywiście są w historii polskiej ligi spotkania równie pamiętne (choćby Legia-Widzew w 1997 r.) ale czas „złotej dekady” polskiego futbolu to niepodważalna „wartość dodana” tego wydarzenia, szczególnie na tle mizerii obecnej ligowej „kopanej” i kryzysie jaki dopadł reprezentację.

Gwoli ścisłości to o jego legendarności zadecydowała druga połowa. Do przerwy Legia prowadziła 2-0 i gdyby wszystko potoczyło się w typowy sposób to po latach ten mecz byłby jedynie pozycją w statystykach. Podobno jedną z przyczyn odmiany obrazu gry było transmitowanie drugiej połowy przez telewizję. Był to jeden z czynników motywacyjnych jaki Antoni Piechniczek zastosował wobec swoich zawodników. Jednak efekt tych zabiegów wielokrotnie przerósł oczekiwania.

Na bramkę kontaktową na 2-1 Legia odpowiedziała podwyższeniem wyniku na 3-1 po niesamowitym strzale Kazimierza Deyny. Trzeba się w tym miejscu zatrzymać. Bo okazało się po czasie, że były to ostatnie wielkie chwile w jego karierze.

„Deyna; przez pierwsze 60 minut grał na wysokim światowym poziomie – dawno u niego już nie oglądanym. To głównie dzięki niemu wojskowi mieli przewagę, prowadzili 2:0 do przerwy, a później 3:1. W tym okresie oglądaliśmy wspaniały koncert Deyny. Grał jak w transie. Strzelał bramki, bezbłędnie podawał, absorbował sobą zawsze 2-3 rywali. Dzięki niemu akcje gospodarzy były groźne, szybkie, sprawiały wiele kłopotu defensywie gości”

Strzał, który wrzucił Młynarczykowi „za kołnierz” był bodaj ostatnim przebłyskiem jego geniuszu. Wstrzymywany latami przez „władzę ludową” transfer do klubu zagranicznego doszedł w końcu do skutku wiosną 1979 roku i „Kaka” stał się zawodnikiem Manchesteru City. Był to „niewypał” sportowy jak i życiowy. Deyna trafił do miejsca gdzie czuł się źle a potem staczał się coraz bardziej. Nigdy już nie odzyskał dawnego błysku. Potem wyjechał do USA gdzie opuszczony i zapomniany zginął w wypadku samochodowym w 1989 r.

Lecz wróćmy do października 1978 r. Legia od 52 min prowadzi 3-1. Wydaje się, że znowu wszystko ma pod kontrolą i wtedy następuje coś piorunującego. Odra w przeciągu 10 minut strzela 4 bramki! Bolcek do kontaktowej z 49 min dorzuca jeszcze dwie doprowadzając do stanu 3-3 a potem Legię dobija Korek i Tyc.
Szkoda, że nie można odnaleźć zapisu telewizyjnego, który według obecnej wiedzy się niestety nie zachował, więc po 40-tu latach można polegać jedynie na suchych relacjach prasowych i wspomnieniach bezpośrednich uczestników tamtych wydarzeń. Na ich podstawie widać, że przyczyna leżała w sferze ambicjonalnej i wolicjonalnej zawodników Odry:

„W piłce nożnej (…) należy bardzo wysoko cenić wartości moralne, odporność psychiczną, umiejętność walki do końca bez względu na aktualny rezultat, niezrażanie się chwilowymi niepowodzeniami. (…) Opolanie pod tym względem zdali egzamin na piątkę z plusem. Ani na chwilę nie było widać u nich momentu rezygnacji, tak popularnego odpuszczania „przegranego już meczu”, chłodnej kalkulacji, oszczędzania sił na następną kolejkę”. A, że są dobrze przygotowani kondycyjnie, bojowi, ambitni i dobrze wiedzą, co się dzieje na boisku przeto w ciągu 15 minut potrafili zdobyć cztery bramki i z 1:3 zrobiło się 5:3”.

Tak sprawę skomentował Antoni Piechniczek w 1978 roku w wywiadzie dla „PN”:

„Pozostawała sprawa ambicji i mobilizacji, które zawsze wywołuje mecz na Stadionie Wojska Polskiego. Pokazać się z jak najlepszej strony w Warszawie, gdzie na trybunach zasiadają ministrowie, znani trenerzy, aktorzy, dziennikarze, wygrać w stolicy, to jest to, co mobilizuje najbardziej”

Tak mniej więcej narodziła się legenda „Opolskiego Wembley”, meczu, który do dnia dzisiejszego jest odbierany jako najbardziej pamiętny mecz w historii Odry Opole i jest inspiracją dla następnych pokoleń kibiców aby trwać nawet mimo przeciwności losu i rozczarowań, których przez te 40 lat było przecież wielokrotnie więcej niż sukcesów i radości.

29.10.1978 (godz.13:00), Warszawa (Stadion Wojska Polskiego)
Legia Warszawa - Odra Opole 3:5
Bramki: Deyna 8, 52, Kusto 43 - Bolcek 49, 54, 57, Korek 62, Tyc 65
Legia: Krzysztof Sobieski - Adam Topolski, Tadeusz Cypka (64. Paweł Janas), Waldemar Tumiński, Stanisław Sobczyński - Janusz Baran, Kazimierz Deyna, Lesław Ćmikiewicz - Marek Kusto, Krzysztof Adamczyk (64. Krzyztof Lasoń), Włodzimierz Smolarek
Odra: Józef Młynarczyk - Franciszek Rokitnicki, Józef Adamiec, Roman Wójcicki, Tadeusz Podgórny - Wiesław Korek, Jerzy Tkaczyk, Andrzej Pszenniak - Mirosław Misiowiec, Wojciech Tyc (85. Wiktor Morcinek), Alfred Bolcek
Żółta kartka: Podgórny
Sędziował: Jerzy Świstek (Przemyśl)

 

Archiwalne zdjęcia

Polecamy

Facebook

CPR certification onlineCPR certification onlineCPR certification online