Urania Ruda Śląska - Odra Opole 2:2 (0:0)
1:0 – Stądzik 47'
2:0 – Thomas 56'
2:1 – Olesiak 79'
2:2 – Korek (głową) 90'
Urania: Kalamorz, Czyba, Winczek, Brzeźniak, Kincer, Baron, Gemborek (od 46 min. Stądzik), Kurzela, Thomas, Parzonka (od 80 min. Perdyla), Klisz
Odra: Kapica, Rokitnicki, Kawka, Semerga, Majer, Gajda, Morcinek (od 56 min. Babac), Olesiak, Szczepaniak (od 69 min. Szpila), Korek, Bolcek
Sędziował: Dymny ze Szczecina
Żółte kartki: Parzonka i Kurzela (Urania)
Piłkarze Odry Opole są chyba bliscy odzyskania swej dawnej, dobrej formy. Potwierdzeniem tego może być ich sobotni występ w Rudzie Śląskiej. Opolanie rozegrali znacznie lepszy mecz niż przed tygodniem z GKS Tychy. W grze opolskiej jedenastki łatwo się jednak było dopatrzeć braku zdecydowania i skuteczności. Wiele dobrych akcji, pomysłowych i szybkich, nie zostało udokumentowane cyfrowo. Stanowczo za dużo było koronkowych zagrań. Nieliczne próby zaskoczenia bramkarza Uranii strzałami z dalszej odległości kończyły się niepowodzeniem. Mimo to opolanie mogli prowadzić do przerwy różnicą przynajmniej dwóch bramek. Z najbliższej odległości pudłował Szczepaniak i dwukrotnie Morcinek.
Po przerwie gospodarze mocno podkręcili tempo. Uważna do tej pory defensywa Odry popełniła dwa błędy bez trudu wykorzystane przez gospodarzy. Wydawało się, że goście nie są w stanie odrobić strat, tym bardziej, że piłkarze Uranii nie przebierali w środkach, co na szczęście zauważył sędzia. Odra przystąpiła do frontalnego ataku. Pod bramką Kalamorza przebywali niejednokrotnie Rokitnicki, Kawka czy Majer. Strzelono dwie ładne bramki. Najpierw Olesiak uderzeniem z pierwszej piłki strzelił nie do obrony, następnie Korek kilka sekund przed końcem meczu przerzucił piłkę głową nad wybiegającym bramkarzem.
Bogusław Kasprzysiak, źródło: „Trybuna Opolska”