Odra Opole – Olimpia Poznań 1:1 (0:1)
0:1 – Krakowski 45'
1:1 – Szczepaniak 62' (głową)
Odra: Kapica, Rokitnicki, Korek, Semerga, Kawka, Gajda (od 80 min. Białaś), Szpila (od 76 min. Kownacki), Olesiak, Szczepaniak, Morcinek, Bolcek.
Olimpia: Bzdęga, Rutkowski, Król, Konewka (od 85 min. Ruta), Tomkowiak, Kuszkowiak, Łukasik, Nowak, Wietecki, Krakowski, Rybak.
Sędziował: R. Olejak (Katowice).
Widzów – 1 tys.
Żółta kartka – Tomkowiak (Olimpia).
Bardzo blado wypadła premiera nowego sezonu we Opolu. Na mecz przyszło niewielu kibiców i spotkał ich srogi zawód. Olimpia w ubiegłym sezonie z trudem uratowała się przed spadkiem, a w pierwszej serii spotkań przegrała u siebie z ROW-em 1:3, a mimo to Odra musiała się sporo namęczyć, aby wyjść z tego pojedynku z twarzą. Remis na pewno chwały opolanom nie przynosi. Pół biedy jednak strata punktu, gorzej że z formą jaką prezentują opolscy futboliści jest po prostu źle. W sobotę szczególnie szwankowała skuteczność, a popis strzeleckiej indolencji dał Bolcek, który dwukrotnie znalazł się w stuprocentowych sytuacjach, jednak nie potrafił celnie strzelić nawet z 3 m. Honor opolskiego zespołu uratował debiutujący w Odrze Józef Szczepaniak (pozyskany z Moto Jelcz Oława), który przytomnie zachował się przy rzucie rożnym egzekwowanym przez Olesiaka i głową zdobył wyrównującego gola, nie dając szans obrony bardzo dobrze spisującemu się w tym meczu bramkarzowi Olimpii.
W Odrze jedynie Olesiak zasłużył na ciepłe słowa (próbował zachęcić swych kolegów do aktywniejszej gry, jednak nie znajdował zrozumienia. Niezłe momenty miał Kawka.
Po inauguracyjnym meczu z GKS Katowice pisałem, że opolanie muszą nauczyć się grać w II lidze. Po sobotnim meczu uwagę tę trzeba znów powtórzyć.
Andrzej Szatan, źródło: „Trybuna Opolska”