Po raz pierwszy w Sezonie wykazał się duet Norbert Gajda – Engelbert Jarek. Obaj napastnicy po jednym razie ukąsili świątynię Edwarda Szymkowiaka. Dzięki odniesionej victorii opolanie z dorobkiem 11 pkt. awansowali na 9. pozycję (z tą sama ilością punktów co Stal Rzeszów, Pogoń Szczecin i Arkonia Szczecin… ale z gorszym od nich bilansem bramkowym – red.).
Poniżej prezentujemy relację ze szlagierowego spotkania Odra Opole – Polonia Bytom („Trybuna Opolska”, nr 269 z 12 XI 1962):
2 kolejka: 11.11.1962 Odra Opole – Polonia Bytom 2:0 (Gajda 27, Jarek 90)
Kornek, Szczepański, Prudło, Wrzos, Więcek, Blaut, Kusal, Jarek, Gajda (Kuś), Juszczak, Bania
W roku bieżącym, do wczorajszej niedzieli, saldo przemawiało na korzyść bytomian. Opolanie przystąpili więc do meczu z podwójnym zadaniem: uzyskania potrzebnych punktów oraz wyrównania niekorzystnego rachunku.
Udało się i jedno i drugie. Poloniści zeszli z boiska pokonani 2:0. A więc dwa punkty dla opolan oraz remis w tegorocznej rywalizacji.
Niedzielne spotkanie było typową walką o punkty. Nie było więc porywającym widowiskiem sportowym. Nie widzieliśmy w tym meczu majstersztyków piłkarskich, z jakich do tej pory słynęli piłkarze drużyny gości. Nie popisał się reprezentant Polski Jóźwiak, którego ogrywał niezmordowany Szczepański, nie popisał się również Liberda, zastopowany wielokrotnie przez Prudłę. A wreszcie nie udała się ani jedna sztuczka ofensywna całemu kwintetowi napadu bytomian, dla których Kornek był nie do pokonania.
Gdzie należy szukać źródeł sukcesu opolan? Przede wszystkim w wielkiej ambicji poszczególnych zawodników. Mimo wielu nieporozumień na boisku, zespół opolski, szczególnie w obronie dzielnie stawił czoła lotnym napastnikom gości.
W zespole zwycięzców wyróżnić trzeba szczególnie trzech zawodników: Szczepańskiego, Jarka i Kornka. Pierwszy zagrał pewnie, do czego zresztą jesteśmy już od dawna przyzwyczajeni. Drugi po okresie pauzowania, dochodzi wyraźnie do formy. Jarek grał na wszystkich możliwych pozycjach, siejąc zamęt w defensywie gości, która okresami nie przebierała w środkach. Kornek wreszcie nie dał się ani razu zaskoczyć.
Pierwsza połowa wczorajszego spotkania upłynęła przy lekkiej przewadze gości, którzy grając pięknie w polu, nie potrafili sforsować defensywy opolan. Gospodarze atakowali raczej z wypadów, z których wiele było niebezpiecznych. Oto już w 5 minucie gry, miękka centra Bani dochodzi do Jarka, który głową kieruje piłkę minimalnie obok słupka. W tej też minucie opolanie mieli jeszcze jedną doskonałą okazję do uzyskania bramki. Na przeszkodzie stanął jednak sędzia, który nie widział wyraźnego zagrania ręką na polu karnym obrońcy gości.
W dwunastej minucie niebezpieczna sytuacja pod bramka Odry. Sytuację ratuje jednak Szczepański, który dosłownie z linii bramkowej wybija piłkę w pole.
W 27 minucie opolanie zdobywają prowadzenie. Piłkę otrzymał na lewym skrzydle Jarek i skierował natychmiast idealną centrę do Gajdy. Ten nie namyślał się i głową skierował ją do siatki. Niestety, radość zamąciła kontuzja środkowego napastnika Odry, który zdobywając bramkę zderzył się głową z obrońcą Polonii Wieczorkiem, doznając wstrząsu mózgu. Gajdę odwieziono do szpitala, a jego miejsce w napadzie objął Kuś. W miejsce Wieczorka, który również opuścił boisko, wszedł Winkler.
Gra teraz zaostrza się, a celują w niej goście, którzy nie mogą po sportowemu pogodzić się z utratą bramki.
W drugiej połowie do ataku ruszają Poloniści, pragnąc za wszelką cenę wyrównać. Nic dziwnego, gdyż ich trener takie dał im wskazówki. „Musicie grać ostro” – oto słowa jakie usłyszał gospodarz Odry, kiedy zanosił gościom do szatni herbatę.
Dobrze, że piłkarze zbytnio nie przejęli się instrukcją trenera, gdyż mogło dojść do poważnych kontuzji. Niemniej jednak z grą fair u Polonistów było różnie. Celowali przede wszystkim w brutalnych wejściach Grzegorczyk oraz obrońca Winkler.
Opolanie przetrzymali napór bytomian i z kolei zaczęli się niebezpiecznie odgryzać. Grę tego okresu można scharakteryzować w ten sposób: Polonia grała w polu, Odra kontratakowała z wypadów.
Dwie korzystne sytuacje pod bramką Szymkowiaka mieli opolanie w tej części meczu. Pierwsza w 25 minucie, kiedy Jarek egzekwuje rzut wolny, nie strzelił swoim zwyczajem na bramkę, lecz przemyślnie zagrał poza mur, wypuszczając Banię. Ten jednak zbyt późno zorientował się w intencjach swego kolegi i z doskonałej okazji wyszły przysłowiowe nici. Druga nadarzyła się po 5 minutach. Strzał Jarka odbił się od głowy reprezentacyjnego bramkarza Polski! Niestety nie było nikogo z napastników opolskich i piłkę opanowali obrońcy gości.
Na tym nie skończył się jednak ten denerwujący mecz. W ostatniej bowiem jego minucie, kiedy wszyscy byli już zadowoleni z uzyskanego wyniku, do piłki doszedł Jarek, ograł pięknym strzałem dwóch obrońców i zmusił ostrym strzałem do kapitulacji Szymkowiaka.Sukces cenny. Czekać teraz będziemy z niecierpliwością meldunku za tydzień ze Szczecina. Można i trzeba koniecznie poprawić ligową lokatę.