Z przebiegu meczu remis byłby najbardziej sprawiedliwy. Goście zaskakująco dobrze zagrali w obronie, zaś w ataku sporo zamieszania powodował Norbert Gajda do spółki ze Stanisławem Juszczakiem. Po 90-ciu minutach to jednak 10-tysięczna sosnowiecka publiczność mogła wznieść w geście triumfu.
Poniżej przedstawiamy relację „Trybuny Opolskiej” z ostatniego w Sezonie 1962 pojedynku mistrzowskiego w wykonaniu OKS-u (nr 155 z 2 VII 1962):
12 kolejka (mecz o III miejsce - rewanż): 30.06.1962 Zagłębie Sosnowiec – Odra Opole 1:0 (Kosider 34)
Skład: Kściuk, Szczepański, Brejza, Wrzos, Prudło, Blaut, Stemplowski, Szyngiel (Kuś), Gajda, Droździok, Juszczak
Rewanżowe spotkanie o miano trzeciej drużyny piłkarskiej kraju pomiędzy Zagłębiem Sosnowiec i opolską Odrą nie przyniosło rozstrzygnięcia. W Opolu zwyciężyła Odra 1:0, w Sosnowcu zaś taki sam wynik uzyskali piłkarze Zagłębia, pozostawiając praktycznie problem nie rozwiązany. W ten sposób trzecie i czwarte miejsce w tegorocznym szybkościowym sezonie dzielą między sobą ex aequo oba te zespoły.
Przed meczem w obozie gospodarzy liczono się z wysokim ich zwycięstwem. Nikt spośród działaczy i zawodników Zagłębia, z którymi rozmawialiśmy, nie krył się z apetytami na co najmniej „czwórkę”. Przemawiało za tym i własne boisko i przygotowania do decydującego meczu na obozie. Opolanie, w przeciwieństwie do gospodarzy, pozbawieni na dodatek trenera, przygotowywali się w Opolu i na duży sukces nie liczyli. Najśmielsze wypowiedzi „sięgały” remisu, które dałoby im trzecie, upragnione miejsce.
Zawiedli się srodze kibice Zagłębia. Ich zespół aczkolwiek w przekroju meczu był stroną aktywną, zapowiadanego sukcesu nie odniósł, skromne zaś zwycięstwo przypisać należy słabym umiejętnościom sędziego spotkania Maćkowiaka, który nie uznał prawidłowo zdobytej bramki przez Juszczaka. Tak więc moralnym zwycięzcą zostali opolanie.
Nie znaczy to bynajmniej, że opolanie zagrali dobry mecz. Na pochwałę zasłużyli jedynie defensorzy, wśród których nie widzieliśmy w sobotę słabych punktów. Dobry mecz zagrali również obaj pomocnicy Prudło i młodziutki Blaut, zasilając w miarę potrzeby obrońców, w momentach zaś dogodnych pchając swój atak w bój.
Najsłabszą linią w zespole Odry był atak, w którym jako tako zagrali jedynie Gajda i Juszczak. Pozostali napastnicy stracili formę już dawno i nie mogą jej jakoś odnaleźć.
W tej sytuacji nikła porażka, na boisku zaś uzyskany remis (duże pretensje do sędziego), uznać należy za stosunkowo duże osiągnięcie.
Sobotni mecz należał niewątpliwie do najtrudniejszych w sezonie. Sprawiła to stawka spotkania z jednej strony, twarda zaś, a momentami nawet brutalna gra gospodarzy z drugiej. Opolanie po kilku niebezpiecznych „wejściach” piłkarzy sosnowieckich nabrali do nich respektu i ratując swoje kości nie wdawali się w bezpośrednie starcia. Niestety sędzia wielu takich sytuacji nie widział, lub nie chciał ich widzieć przez co zupełnie nie panował nad wydarzeniami na boisku.
Początek gry nie zapowiadał porażki opolan. Pierwsze trzydzieści minut spotkania upłynęło na wyrównanej grze obu zespołów, przy czym więcej zatrudniony był nawet Dziurowicz.
Już w 11 minucie notujemy groźną sytuację pod bramką Zagłębia. Gajda pięknie „wypuścił” Szyngiela, ten zaś z najbliższej odległości strzelił prosto w ręce Dziurowicza.
Trzy minuty później Gajda wymanewrował obrońców i ostro strzelił. Dziurowicz był jednak na miejscu i choć z trudem, jednak pięknie obronił.
W dwudziestej minucie Prudło wywalczył piłkę na środku boiska, podciągnął i zdecydował się na strzał. Dziurowicz był zaskoczony i zarazem uszczęśliwiony, piłka bowiem o centymetry minęła się z bramką.
W 34 minucie Kosider w zupełnie niegroźnej sytuacji zaskakująco strzelił. Kściuk był bezradny i piłka ugrzęzła w siatce.
Uzyskanie prowadzenia „uskrzydliło” napastników Zagłębia, którzy teraz przeprowadzają kilka niebezpiecznych ataków. Obrońcy Odry są jednak zawsze na miejscu i w porę zażegnują niebezpieczeństwo.
Druga połowa spotkania rozpoczyna się od żywiołowych ataków gospodarzy. Opolanie nie załamują się jednak i po opanowaniu sytuacji sami ruszają do kontrataków. Jeden z nich, po pięknym zagraniu Gajda-Droździok-Juszczak, przynosi w 19 minucie tej części gry, uzyskanie wyrównania ze strzału Juszczaka. O prawidłowości zagrania świadczy najdobitniej fakt, że z gospodarzy nikt nawet nie zamierzał protestować. Sędzia jednak, o dziwo, był innego zdania i zarządził rzut wolny od bramki Dziurowicza. Podziałało to deprymująco na opolan, którzy od tej chwili jakby stracili koncept.
Końcowa część meczu przynosi kilka niebezpiecznych ataków gospodarzy. Kściuk jednak jest zawsze na posterunku i nie daje się po raz wtóry zaskoczyć.
W sumie spotkanie nie stało na specjalnie wysokim poziomie, remis zaś byłby jedynie słusznym zakończeniem tego nerwowego pojedynku.