Przed ligowym spotkaniem ze Stalą Sosnowiec trener Teodor Wieczorek miał prawdziwy ból głowy. Niepewny był występu (mocno w Łodzi poobijanych) Franciszka Stemplowskiego i Stanisława Juszczaka. Wielką niewiadomą była forma Engelberta Jarka, który dopiero co wyleczył kontuzję kostki.
Ostatecznie wspomniani wyżej zawodnicy 17 września 1961 r. wystąpili na Oleskiej. I chwała im za to! Z przebiegu meczu chyba tylko tej trójce zależało na zdobyciu kompletu punktów. Nie nam dywagować o pozasportowym aspekcie meczu. Można było wszakże odnieść wrażenie, iż „niebiesko-czerwonym” nie zależy na zwycięstwie, co najwyżej na wyniku remisowym.
Swego rodzaju ciekawostką jest fakt, iż w drugiej części spotkania kontuzjowanego Franciszka Kściuka zastąpił Hubert Czok, dla którego był to pierwszy, i zarazem ostatni występ w najwyższej klasie rozgrywkowej w barwach OKS-u.
Poniżej przedstawiamy relację „Trybuny Opolskiej” ze spotkania (nr 221 z 18 IX 1961):
21 kolejka: 17.09.1961 Odra Opole – Stal Sosnowiec 2:2 (Jarek 55, Juszczak 82 – Gaik 17, 65)
Skład: Kściuk (Czok), Szczepański, Brejza, Prudło, Blaut II, Blaut I, Stemplowski, Jarek, Gajda, Juszczak, Bania
Dawno już w Opolu nie oglądaliśmy tak brzydkiego meczu piłkarskiego. Wczorajszy przeciwnik Odry – Stal Sosnowiec, wyraźnie obniżył loty i jego pozycja w ligowej tabeli jest wykładnikiem reprezentowanego przez dobrą niegdyś jedenastkę poziomu.
Ogólnie spodziewano się, że spadkowe zagrożenie Stali spowoduje walkę „na śmierć i życie”, że piłkarze Odry będą musieli się solidnie napracować na zwycięstwo. Stało się jednak inaczej. Stal nie grała, nie grała również Odra. Ten remis został uzyskany zupełnie bez wysiłku tak z jednej jak i z drugiej strony.
Pretensji oczywiście do Stali wnosić nie ma potrzeby, musimy natomiast dedykować je piłkarzom opolskiej jedenastki, którzy najwyraźniej nie chcieli wczoraj grać. Ażeby jednak być w zgodzie z własnym sumieniem trzeba dodać, że jedynymi piłkarzami, którzy pracowali na boisku byli Szczepański, Brejza i Juszczak. Oni nie opuszczali głowy, lecz walczyli do końca i gdyby nie pech, to najmłodszy zawodnik w drużynie – Juszczak zapracowałby na zwycięstwo.
Opolanie grali na stojąco, nie kwapiąc się na dojścia do piłki. Czynili to wprost rażąco, rezygnując zupełnie z gry. Słowa te tyczą się przede wszystkim napastników, wśród których, jak już zaznaczyłem, wyróżniał się pracowitością Juszczak. Gajda dwukrotnie zachował się jak nowicjusz w sytuacjach, w których juniorek zdobyłby chyba bramki.
Okazja do zdobycia dwóch punktów, jaką mieli wczoraj opolanie, nieprędko się powtórzy. Zmarnowali ją piłkarze, którym chyba najbardziej powinno zależeć na ligowej lokacie, tak jak powinno im zależeć na wyniku, który bądź co bądź idzie w świat. Nie było chęci do gry, nie było również ambicji sportowej.
Wczorajsza postawa opolan wydaje się tym dziwniejsza, że nie tak dawno temu potrafili rozgromić dysponujący twardą obroną zespół gdańskiej Lechii.
Początek meczu nie zapowiadał katastrofy. Opolanie przez pierwsze 10 minut grali tak jak z nut, uzyskując dużą przewagę w polu. Składne akcje następowały jedna za drugą. Trwało to jednak krótko. W 14 minucie, po szybkim i płynnym zagraniu napadu Jarek „wystawił” w kapitalny sposób Gajdę. Ten ograł bramkarza i zamiast do pustej bramki, posłał piłkę w „kosmos”.
W 17 minucie grający na obronie Prudło wysunął się daleko za połowę boiska, gdzie wyczyniał z piłką przedziwne harce. Efektem tego była utrata piłki i szybki atak stalowców, zakończony celnym strzałem Gaika.
Skończyła się teraz gra opolan, którzy oddają inicjatywę w ręce gości.
W 35 minucie notujemy piękne zagranie Bani, który prostopadle wystawił Gajdę. Opolski center po raz drugi nie trafił do bramki z najbliższej odległości.
Wyrównanie nastąpiło w 55 minucie gry, kiedy to Jarek głową „zamienił na bramkę” miękką centrę Bani.
I znowu toczy się ospała gra, by w 10 minut później przynieść ponowne prowadzenie Stali. Na listę strzelców wpisał się po raz drugi Gaik. Nie bez winy był tu zastępujący w bramce kontuzjowanego Kściuka – Czok, który ręką skierował piłkę do własnej bramki.
Opolanie nadal nie grają. Akcje ataku Odry kończą się z reguły na przedpolu przeciwnika. Nie pomógł nawet Szczepański, który usiłował wielokrotnie zastąpić napastników.
Dopiero w 82 minucie Juszczak, wykorzystując zamieszanie pod bramką Stali, skierował piłkę do siatki Dziurowicza. Ten sam zawodnik miał jeszcze jedną okazję, lecz Dziurowicza uratowała poprzeczka.