Ostatnie spotkanie ligowe w wykonaniu opolskiej Odry w 2016 roku przyniosło mnóstwo emocji, których chyba niewielu się spodziewało przed meczem. Siedem bramek oraz dwie czerwone kartki to najlepsze co mogli obejrzeć dzisiejszego późnego popołudnia w Warszawie. Gdy po 45 minutach gry opolanie prowadzili 2:0 po golach Waldemara Gancarczyka w 14 min oraz Przemysława Brychlika w 45 min - kontrolując przy okazji mecz - nikt nie wierzył, że Polonia Warszawa zdoła odwrócić losy spotkania. Gdy dodamy do tego fakt, iż od 40 min gospodarze musieli radzić sobie w 10-tkę po czerwonej kartce dla bramkarza Dominika Puska, trudno było wyobrazić sobie emocje w dalszej części gry. Jednak tuż przed gwizdkiem na przerwę, poloniści niespodziewanie zdobyli gola kontaktowego po strzale Marcina Kluski.
Drugą część spotkania gospodarze rozpoczęli z wielkim animuszem. Można było wyraźnie zauważyć, że gol zdobyty tuż przed przerwą dał wiarę "czarnym koszulom" w osiągnięcie pozytywnego rezultatu. Grając w osłabieniu poloniści zdołali zamknąć Odrę na własnym polu karnym, czego efektem była wyrównująca bramka Krystiana Pieczary. Gospodarcz starając się iść za ciosem raz po raz stwarzali groźne sytuacje pod bramką Tobiasza Weinzettela mogąc nawet wyjść na prowadzenie. Tylko dzięki kapitalnej interwencji naszego bramkarza strzał Wiśniewskiego z 56 min nie znalazł się w bramce.
Opolska Odra obudziła się dopiero około 67 min spotkania kiedy to - chyba najlepszy tego dnia na boisku w zespole Odry - Marek Gancarczyk oddał groźny strzał na bramkę rezerwowego bramkarza Polonii Leszczyńskiego, który minimalnie minął poprzeczkę. Był to przełomowy moment dla Odry, która przebudziła się z letargu, zdobywając już w 70 min trzeciego gola autorstwa wspomnianego Marka Gancarczyka. Po cudownej indywidualnej akcji w polu karnym, Gancarczyk oddał mocny strzał w długi róg bramki Leszczyńskiego przełamując ręce bramkarza gospodarzy, czym wyprowadził Odrę na prowadzenie 3:2.
Gdy w 77 min meczu po zagraniu Marcina Niemczyka, strzałem głową piłkę do bramki Polonii skierował Szymon Przystalski, większość kibiców zgromadzonych na stadionie przy ul. Konwiktorskiej oraz przed telewizorami była przekonana, że mecz właściwie został rozstrzygnięty. Nic bardziej mylnego! W 84 min meczu po błędzie bramkarza "niebiesko-czerwonych", gospodarze po strzale Michała Zapaśnika niespodziewanie wrócili do gry stawiając w ostatnich minutach wszystko na jedną kartę. Efektem ofensywnej gry Polonii była druga żółta kartka otrzymana przez Damiana Ałdasia w 90 min meczu, który musiał opuścić plac gry.
Doliczone 4 minuty do regulaminowego czasu gry były bardzo nerwowe dla naszego zespołu, który mimo wszystko wypracował sobie jedną kapitalną sytuację po kontrataku. Ostatecznie kibice nie obejrzeli już żadnej bramki a trzy punkty na koniec pierwszej części sezonu przyjadą do Opola.
Zwycięstwo w Warszawie pozwoliło utrzymać opolskiej Odrze kontakt z Rakowem Częstochowa oraz Radomiakiem Radom oraz powiększyć przewagę nad czwartą Puszczą Niepołomice do 8 punktów. Brawa należą się również zespołowi "czarnych koszul", które pokazały mnóstwo charakteru oraz determinacji po stracie drugiego gola oraz czerwonej kartce dla swojego bramkarza.
Aktualna tabela II ligi po meczu Polonia - Odra 3:4 [fot.livescore.com]