Wielu opolskich piłkarzy, którzy reprezentowali barwy "Odry" Opole wyjechało na stałe po zakończeniu kariery w Polsce poza granice kraju. Najpopularniejszym kierunkiem emigracji były oczywiście Niemcy, w których osiedlili się nasi piłkarze. Wyjazdy podyktowane były głównie celami zarobkowymi. Wyjeżdżano do swoich rodzin lub znajomych, którzy zdecydowali się opuścić socjalistyczną Polskę w celu poprawienia swoich warunków bytowych. Jednak piłka nożna nigdy nie zeszła na dalszy plan i większość sportowców starał się utrzymać kontakt z futbolem. Jedni podejmowali się gry w niemieckich zespołach w niższych ligach, inni zaś trenowali młodzież niemiecką.
Przykładem tutaj świecił najbardziej znany opolski piłkarz Engelbert Jarek mieszkający w Niemczech już od ponad 30 lat. Nie rozstał się z futbolem a przede wszystkim z partnerami z boiska. W Sinzig, gdzie mieszka wszyscy poznali się na Jarku i na jego futbolowej wiedzy. Poproszony przez miejscową szkołę o wykłady na temat futbolu, nie odmówił i przez cały rok prowadził w niej zajęcia z młodzieżą. To z jego inicjatywy, co dwa lata odbywają się w Niemczech spotkania pod nazwą "Oppelnertreffen", w których biorą udział byli piłkarze Odry mieszkający na Zachodzie. Historia spotkań opolskich futbolistów w Niemczech sięga 1980 roku, a spotkanie jakie odbyło się w 2002 było jubileuszowym dziesiątym zjazdem Opolan.
W pewien wrześniowy weekend 2002 roku na "Oppelnertreffen" z różnych stron Niemiec do Sinzig przyjechało ponad dwudziestu byłych graczy Odry, niektórzy z rodzinami. Z Opola, na zaproszenie Jarka, dotarł były prezes Odry, Marian Bender oraz obecny wiceprezes Stowarzyszenia Sportowego Odra Opole, Ryszard Winiarz. Nie zabrakło, jak zwykle, pomagającego w organizacji spotkania, Bernarda Wieczorka oraz Joachima Fili i Jana Kowolika, którzy z Opolszczyzny wyemigrowali o wiele wcześniej.
- Jest nas tu wielu na Zachodzie - mówi Jarek. - Tak się składa, że z moich rówieśników i młodszych piłkarzy dawnej Odry, mógłbym złożyć całą jedenastkę piłkarzy, których nazwiska rozpoczynają się na literę "K". Oto oni: bramkarze Kornek i Krzok oraz gracze z pola - Koprek, Krawiec, Kolek, bracia Edward i Karol Kotowie, Kokot, Krawczyk, Kabat, Koźniewski i Klose. Do tego dochodzą Prudło, Brejza, Czechowski, Nikisz, Bonza, Piechota, Panitz i ja z synem Arturem. Jest to niezła paka, która kiedyś wygrała turniej w Holandii. Prowadził nas wtedy były trener Odry, Teodor Wieczorek, mieszkający w Dortmundzie.
Z uczestników spotkania w Sinzig, z różnych względów, najczęściej zdrowotnych, na boisko nie wybiegli tym razem 65-letni dziś Konrad Kornek, o trzy lata starszy Henryk Prudło, liczący sobie 58 lat Ernest Powieczko i Rainchold Michala. Można było jednak stworzyć zespół, który zmierzył siły z oldbojami SC Rhein-Ahr Sinzig, których średnia wieku była też pod pięćdziesiątkę.
Byli opolanie zagrali w składzie: w bramce Ginter Kuźnik (62 lata), w polu - Engelbert Jarek (67), Jarosław Studzizba (47), Artur Jarek jr (39), Krystian Koźniewski (47), Daniel Koźniewski jr (21), Józef Klose (55), Bronisław Kabat (46), Dawid Kabat jr (21), Józef Kurzeja (54), Piotr Klose (52), Edward Kot (52), Karol Kot (52), Henryk Krawczyk (50).
Miło było patrzeć jak piłka wędrowała im od nogi do nogi i jak celnie strzelali na bramkę. Betel nie grał z przodu, on dyrygował tyłami, "Dżoju" Klose popisywał się świetnym opanowaniem piłki, dr Kurzeja błyskotliwymi rajdami, "Kuzior" Koźniewski imponował celnymi wrzutkami, a Bronek Kabat swoją strzelecką skutecznością (zdobył trzy gole). Dwa dołożyli Daniel Koźniewski i Karol Kot, co złożyło się na wygranie spotkania 5-1.
Wszyscy spędzili miło wspólnie czas w Sinzig. Najpierw pojechali zobaczyć słynny z II wojny światowej most w pobliskim Remagen. Potem coś przekąsili i przy piwie wspominali dawne czasy. Bernard Wieczorek przypomniał historię Odry i emigrację jej zawodników, wręczając niektórym pamiątkowe zdjęcia oraz wycinki prasowe z lat piłkarskiej kariery. Wieczorem wspólnie oglądano w TV mecz Litwa - Niemcy i gratulowano Klosemu dobrej w nim postawy, jego syna Mirka.
Źródło:Robert Drzazga, Gazeta Polska