
"10 października 1972 roku na stadionie Dziesięciolecia w Warszawie w meczu eliminacyjnym mistrzostw Europy reprezentacja Polski po raz pierwszy zmierzyła się w meczu o punkty z zespołem Republiki Federalnej Niemiec, który kilkanaście miesięcy wcześniej zajął trzecie miejsce na mundialu w Meksyku. Wbrew logice oczekiwano zwycięstwa biało-czerwonych, a na dodatek część opinii publicznej potraktowała to spotkanie jako rewanż za drugą wojnę światową. Była to gruba przesada, ale należy pamiętać, że wtedy ogromna część społeczeństwa pamiętała wojnę z własnych przeżyć.
Biało-czerwoni jako pierwsi strzelili gola, gdy w 28 minucie Robert Gadocha wykorzystał nieporozumienia między dwudziestoletnim Paulem Breitnerem, nowicjuszem w obronie gości, a słynnym bramkarzem Seppem Maierem. Nasz lewoskrzydłowy przejął piłkę na polu karnym i skierował ją do siatki. Niestety, potem trzy gole strzelili Niemcy i wygrali 3:1. Jest nadzieja, że niemal równo 43 lata później znowu jakiś polski piłkarz zdobędzie gola w meczu z Niemcami w eliminacjach mistrzostw Europy".
W spotkaniu z Niemcami zadebiutował ówczesny piłkarz Odry Opole, Antoni Kot. Zagrał bardzo poprawnie i nikt nie miał do niego żadnych zastrzeżeń. Jak się okazało był to pierwszy i zarazem ostatni występ Kota w reprezentacji kraju. Jego miejsce w środku pola zajął na stałe Kazimierz Deyna.