Górnik: Andrzej Fischer, Bernard Jarzina, Jerzy Gorgoń, Henryk Wieczorek, Adam Popowicz, Zygfryd Szołtysik, Alojzy Deja, Józef Kurzeja, Marian Wasilewski, Ireneusz Lazurowicz, Stanisław Gzil; Trener – Hubert Kostka
OPOLE (tel. wł.). Do końca spotkania pozostało jeszcze około 10 minut, a już kibice gremialnie opuszczali stadion. Ten fakt oddaje najlepiej nastrój sympatyków opolskiej „11”. Odra od 2 lat grała w prawie takim samym składzie i gdy od kilku tygodni wykruszyła się stara gwardia, kibice zatracili smak zwycięstwa. W sobotę Górnik Zabrze dopełnił czary goryczy. Okazało się, że nawet przeciętna forma górników wystarczyła na rozstrojony zespół gospodarzy.
Przeciwnik górował nad Odrą siłą i umiejętnością organizacji gry drugiej linii. Brak Kwaśniewskiego wyraźnie nadwątlił to ogniwo opolan, a młody Wójcicki spełniał na boisku niejasną rolę trzeciego stopera, nie wykazując nawet tendencji do angażowania się w akcje ofensywne. Również Antoni Kot w tej sytuacji do końca spotkania nie znalazł kontaktu z pozostałymi partnerami na boisku. Gdy do tego dodamy jeszcze kontuzję czołowego reżysera akcji Bogdana Masztalera już w pierwszej połowie meczu, obraz wartości linii rozgrywającej Odry będzie pełny. Rutynowani zawodnicy Górnika, mieli więc ułatwione zadanie, a z kilku tylko składnych ich akcji dwie zakończyły się bramkami. W 11 minucie spotkania szybki Wasilewski przeszedł obrońców gospodarzy i zacentrował ostro z prawej strony. Z czterech startujących do piłki piłkarzy najszybszym okazał się Szołtysik, który wobec niezdecydowanej postawy bramkarza i dwóch defensorów posłał piłkę do siatki. Minutę po przerwie Wasilewski doszedł do piłki skierowanej między dwóch stoperów i strzelił nad wybiegającym Szczepankiem. W sobotnim meczu jeszcze dwukrotnie piłka znajdowała się w siatce: raz w bramce Fischera, raz – Szczepanka, ale sędzia nie uznał tych bramek, przy czym obie decyzje budzą wątpliwości.
Piłkarze Górnika nie pokazali w Opolu nic rewelacyjnego – konsekwencja, spokój i bezwzględne dążenie do wyznaczonego celu, a także oszczędne gospodarowanie siłami w ciągu 90 minut. Trudno więc ocenić czy zabrzanie powracają do formy, bowiem w sobotę chyba każdy zespół ekstraklasy miałby szanse w Opolu co najmniej na remis. Nie czas jeszcze na pesymistyczne wnioski, na pewno jednak z całą ostrością sprawdziła się bezwzględna zasada tzw. krótkiej ławki rezerwowych. Przykład Odry nie jest, niestety jedynym tego potwierdzeniem. Bylibyśmy jednak w niezgodzie z prawdą i własnym sumieniem, gdybyśmy nie podkreślili ogromnej ambicji wszystkich piłkarzy Odry, a przede wszystkim tzw. dublerów. Wpłynęło to na dość wysoką temperaturę spotkania, które jednak w sumie uznać należy pod względem poziomu sportowego za widowisko miernej wartości.
Stanisław Puzyna, „Sport” nr 226 z 22 listopada 1976 r. (za wikigornik.pl)