(I liga – 17. kolejka): 20.08.1961 Wisła Kraków – Odra Opole 1:1 (Sykta 30 – Gajda 53)

Sędzia: Budaj (Warszawa)

Widzów: 8 tys.

Wisła: Błażej Karczewski, Jan Rodak, Władysław Kawula, Ryszard Budka, Adam Michel, Antoni Zalman, Andrzej Sykta, Zbigniew Lach, Władysław Kmiecik, Ryszard Miceusz, Czesław Studnicki (Marian Machowski 37); trener – Mieczysław Gracz

Odra: Konrad Kornek, Henryk Szczepański, Henryk Brejza, Ryszard Wrzos (Zygfryd Blaut 31), Henryk Prudło, Bernard Blaut, Franciszek Stemplowski, Ryszard Kleszcz, Norbert Gajda, Stanisław Juszczak, Zbigniew Bania; trener – Teodor Wieczorek

 

Końcowy wynik meczu, nie krzywdzący żadnej z drużyn, jest właściwym wykładnikiem spotkania. Nie stało ono na zbyt wysokim poziomie. Gra szczególnie w pierwszej połowie toczyła się w wolnym tempie, strzałów też nie naliczyliśmy zbyt wiele.

Odra nieco rozczarowała krakowską publiczność. Nie widzieliśmy długich podań czy przerzutów, które stanowiły zawsze mocną broń opolan. Spowodowane to było być może brakiem Jarka w ataku, na którego zazwyczaj kierowano większość dalekich podań. Pod jego nieobecność najgroźniejszymi napastnikami Odry byli obydwaj skrzydłowi oraz Gajda na środku. W pomocy brylował długonogi Blaut, opolscy obrońcy górowali nie tylko wzrostem ale i szybkością nad niskiego wzrostu napastnikami Wisły. Kornek bronił bez zarzutu, ale ostrych strzałów specjalnie nie miał. Nawet Kmiecik, który w poprzednich spotkaniach często zatrudniał mocnymi „bombami” Szymkowiaka czy Wyrobka, tym razem wolał wypracowywać pozycje strzeleckie kolegom niż popisywać się sam swymi umiejętnościami.

Atak Wisły do przerwy grał dość niemrawo, przyspieszył trochę tempa dopiero po uzyskaniu przez Odrę wyrównującej bramki. Najlepszą formacją w zespole gospodarzy była tym razem linia pomocy. Michel i powracający do formy Zalman, często zasilali dokładnymi podaniami swych kolegów z ataku, ale ci przeważnie tracili piłki w pojedynkach z rosłymi obrońcami opolan. Za dużo było bezproduktywnych „kołowrotków”, zwalniania gry na polu podbramkowym gości, za mało przebojów. Tylko jedna klasyczna „uliczka” Miceusza i przytomny w biegu strzał Sykty, z czego padła bramka dla krakowian, to stanowczo zbyt mało na cały mecz. Obrońcy Wisły mieli nieraz trudności z utrzymaniem napastników gości, ale w sumie nie popełnili rażących błędów. To samo odnosi się do Karczewskiego.

Wisła już w pierwszych minutach miała dwie doskonałe okazje do zdobycia bramki, ale raz Studnicki zwlekał z oddaniem strzału, a w chwilę potem Miceusz po wybiegu Kornka posłał piłkę w aut obok pustej bramki. Opolanie oddali również kilka strzałów, ale na odmianę szły one ponad bramkę. Dopiero w 29 min. Miceusz ładnie wypuszcza w „uliczkę” Syktę, który w pełnym biegu zdobywa prowadzenie. Wyrównanie padło w 53 min. po rzucie rożnym. Tuż przed tym Gajda omal nie zdobył bramki, ale wolno toczącą się piłkę odbitą od słupka zdążył jeszcze Kawula wysłać na róg.

Po tej bramce przez kilkanaście minut Wisła naciera i kilkakrotnie robi się gorąco pod bramką Kornka. Kibice mają nawet pretensje do sędziego w 68 min., kiedy piłka po centrze Machowskiego otarła się o rękę Szczepańskiego na polu karnym, ale arbiter nie uznał tego faktu, za przewinienie nadające się do ukarania Odry „jedenastką”. W końcowych minutach znów częściej przy piłce są goście, jednak poza ostrym strzałem Gajdy nad poprzeczką w 83 min. nie mają okazji do zmiany wyniku.

T. Dobosz „Tempo” (za: historiawisly.pl)

Archiwalne zdjęcia

Polecamy

Facebook

CPR certification onlineCPR certification onlineCPR certification online