Jest ich trzech, byłych piłkarzy wywodzących się z Kup, niewielkiej miejscowości w powiecie opolskim, znanej głównie z dużego szpitala leczącego chorych na gruźlicę. Mieszkający dziś w Berlinie, bracia Jan, Franciszek i Józef Nikiszowie w latach sześćdziesiątych grali najpierw razem w miejscowym Ludowym Zespole Sportowym. Potem ich kariera jednak potoczyła się różnie.
Najbardziej znanym był najstarszy z nich, Jan. Już jako junior wyróżniał się błyskotliwością w grze i pewnie dlatego, szybko pozyskał go dla Odry Opole, znany w tamtejszych latach ?łowca talentów?, Jan Śliwak. Zaraz po nim do juniorów Odry trafił Franek Nikisz. Koledzy nazywali go po węgiersku Ferenc i dodawali często, Puskas. Odra miała zawsze dobrą drużynę juniorów. Również wtedy, w latach 1968-70, gdy grał w niej Franek Nikisz, znalazła się w pierwszej ósemce w kraju.
Najmłodszy z braci, Józef, zaczynał i skończył karierę w LZS Kup. Rozpoczynał jako junior, a potem przez wiele lat występował w rozgrywkach klasy B seniorów, ale nie udało mu się zagrać w wyższej klasie. W takiej samej jest też dzisiejszy LZS Kup, na zaproszenie którego, na uroczyste oddanie wyremontowanego stadionu przyjechali z Berlina dwaj Nikiszowie, Jan i Franciszek.
- Zaczynałem bardzo młodo, gdyż w wieku 15 i 16 lat wystawiano mnie do B-klasowej drużyny seniorów w Kup – opowiada Jasiu Nikisz, zwany przez kolegów “Hanek” – co jest zlepkiem niemieckiego Hansa i polskiego Janka. – Pewnego dnia przyjechali po mnie z Odry i zacząłem grać z rówieśnikami w tym klubie.
Po dwóch latach juniorskich, w wieku 18 lat “Hanek” w 1968 roku znalazł się w kadrze seniorów Odry, beniaminka I ligi, prowadzonego przez trenera Forysia. Przez trzy lata gry w ekstraklasie Jasia Nikisza trenowali kolejno Ryszard Wrzos, Antoni Brzeżańczyk, Teodor Wieczorek i wreszcie Engelbert Jarek – cała plejada polskich szkoleniowców.
- W I lidze zadebiutowałem w meczu ze Śląskiem Wrocław – wspomina dziś 55-letni “Hanek”. – Może to dziwne, ale w ekstraklasie nie udało mi się zdobyć ani jednej bramki, choć w towarzyskich meczach, bez obciążenia psychicznego, często trafiałem do siatki. Wcześniej jednak zostałem dwukrotnie królem strzelców w I lidze juniorów. Grali ze mną wtedy także późniejsi seniorzy Odry, Ryszard Dziadek, bracia Kotowie, Kokot, Andrzej Krupa i inni. To oni, po moim odejściu do seniorów, zdobyli rok później wicemistrzostwo Polski.
Koniec lat sześćdziesiątych był dla opolskiej Odry jednym z lepszych w historii. Na stadion przy ul. Oleskiej w Opolu przychodziło co najmniej po 10 tysięcy widzów podziwiać grających razem z najmłodszym w drużynie Nikiszem – Jarka, Antka Kota, Manfreda Urbasa czy Józefa Zwierzynę.
- Rozstanie z Odrą nastąpiło z powodu służby wojskowej, którą odrabiałem grając w Śląsku i BKS Bolesławiec – opowiada pan Jasiu. – Potem trafiłem do Moto Jelcza Oławy, w którym znów przeżyłem piękny okres futbolowej kariery grając wspólnie z moimi kolegami z Odry, Mietkiem Ćwiżewiczem, Zygmuntem Marcem i Jankiem Krukiem. Wprowadziliśmy Jelcza do II ligi, w której Mietek został dwukrotnie królem strzelców. Serdecznie go pozdrawiam oraz niezapomnianego działacza Odry, Jasia Śliwaka.
W Niemczech Jan Nikisz znalazł się stosunkowo wcześnie. W 1977 roku znalazł się legalnie w Berlinie Zachodnim. Mając już polską maturę, podjął studia i dziś jako dyplomowany ekonomista pracuje już ponad 20 lat w znanej berlińskiej klinice uniwersyteckiej Charite.
- W piłkę jeszcze pogrywałem trochę dla przyjemności w lidze okręgowej, a potem w futbol dla starszych panów – mówi Nikisz. – Nabawiłem się jednak poważnej kontuzji biodra i dziś już nie pokazuję się na boisku, choć czasami grywam w golfa.
Nikiszowie nie mają już rodziny w Polsce. Do Kup, trzej bracia jednak przyjeżdżają od czasu do czasu. Zatrzymują się u swoich dawnych kolegów z LZS-u. Janek tym razem mieszkał u Henryka Kronhoffa w Siołkowicach, a Franek u Klausa Prohaski w Kup.
W Niemczech najczęściej kontaktują się z byłym graczem Odry, Pawłem Kokotem. To z nim zamierzają znów pojechać na zjazd piłkarzy starej Odry, który co jakiś czas urządza w Bonn, Engelbert Jarek.
Autor: Kazimierz Sempruch
Źródło: Gazety Stare