Miał zadatki aby stać się wielkiej klasy stoperem. Wystąpił przecież w pierwszym po wojennej pożodze meczu międzymiastowym pomiędzy reprezentacjami Opola i Bielsko-Białej. Reprezentanci Opolszczyzny w składzie: Paszkiewicz, Dubiel, Mariański, Mróz, Borek, Kwoska, Śliwiński, J.Pastuszka, A.Pastuszka, Jankowski, Skronkiewicz zwyciężyli swoich rywali w stosunku 2:0.
Czemu w szczytowym - dla każdego piłkarza - okresie nie udało mu się zabłysnąć pełnią talentu? Po części jest to zasługa taktyki ówczesnych Budowlanych, która oparta była na grze ofensywnej, z dużą dozą nonszalancji w pomocy. System ten sprawdzał się o tyle o ile przeciwnik dał sobie pierwszy wbić bramkę. Dawało to psychologiczną przewagę w dalszej części gry i… przeważnie kończyło się korzystnym wynikiem dla podopiecznych Mieczysława Bienka. Gorzej, kiedy to nasi musieli odrabiać bramkową stratę. Pomoc i atak przesuwały się aż za bardzo do przodu pozostawiając dziurę w strefie środkowej, dając tym samym wręcz wymarzoną okazję do zabójczych kontr. Co by nie mówić… opolscy obrońcy w latach 50-tych nie mieli lekkiego życia.
Kiedy naszemu bohaterowi (w Sezonie 1955 – red.) udało się wygryźć ze składu Alfonsa Kanię, jak na złość - raził nierówną formą. Stał się niejako ulubieńcem dziennikarzy „Trybuny Opolskiej”, którzy to jemu najchętniej przyszywali łatkę najsłabszego ogniwa w szeregach Budowlanych. Aby nie być gołosłownymi przytoczmy przykłady:
Po 9. kolejce (1955: Budowlani Opole – Polonia Leszno 4:0)
Nie ma pewnych wykopów, a podania jego nie zawsze są dokładnie adresowane.
11. kolejka (1955: Budowlani Opole – CWKS Kraków 2:1)
Natomiast Dubiel gra dalej niepewnie i stanowi słaby punkt w formacjach obronnych.
13. kolejka (1955: Sparta Warszawa – Budowlani Opole 0:3)
Po dłuższej przerwie na pozycji stopera zagrał Kania, który z powodzeniem zastąpił słabo grającego w ostatnich meczach Dubiela.
Jak widzimy E. Dubiel nie miał łatwego życia z prasą regionalną. Przesadna krytyka na pewno nie mogła na niego pozytywnie wpływać.
Mimo nierównej dyspozycji, aż do 12. serii spotkań miał pełne zaufanie szkoleniowca M. Bienka. (po zwycięskim, acz wyjątkowo kiepskim w obronie spotkaniu pomiędzy Budowlanymi a Gwardią Kielce, „Trybuna Opolska” pisała: A jakież to obawy wzbudził wygrany mecz niedzielny? Otóż obnażył on zupełnie słabość linii obrony Budowlanych i stał się jeszcze jednym sygnałem alarmującym, że bez radykalnej poprawy na tym odcinku, jesienna runda rozgrywek może przynieść poważne pogorszenie pozycji opolskiej drużyny w lidze).
Krytyka prasy oraz sam fakt straty na własnym boisku trzech bramek przekonała szkoleniowca Budowlanych do radykalnych działań dotyczących linii obrony. Najbardziej na nich ucierpiał Dubiel, odstawiony od I składu kosztem A. Kani*. Sam Kania może nie prezentował się mega rewelacyjnie, ale w oczach M. Bienka cieszył się większym zaufaniem… no i szczęściem jeżeli chodzi o miejscową prasę.
Eugeniusza Dubiela można zaliczyć do niespełnionych nadziei opolskiej piłki. Niemniej zasługuje aby dołączyć do galerii ZNANI „NIEBIESKO-CZERWONI”. Przez większość - wielce udanego - Sezonu 1955 tworzył mur obronny, który okazał się na tyle mocny, iż pozwolił opolanom cieszyć się z awansu do ekstraklasy.
* Jeszcze tylko w 24. serii spotkań (Polonia Leszno – Budowlani Opole 3:3) Eugeniusz Dubiel miał okazję wykazać się swoimi umiejętnościami, zastępując w II poł. Alfonsa Kanię.