Ryszard Niedziela: - Skontaktowałem się z „Fryzjerem”. Powiedział, kto nam sędziuje i że korzystny wynik będzie kosztować 30 tysięcy złotych. Pieniądze dla arbitra zawiózł trener (MB).
Sędzia był z nami. W końcówce pierwszej połowy doszło do kuriozalnej sytuacji. Bełchatów był ciągle w natarciu i nagle sędziego złapał skurcz. Nasz masażysta mu pomagał, po 10-minutowej przerwie Bełchatów był wybity z rytmu. W przerwie meczu prezes GKS-u Bełchatów (ZD) spytał mnie, ile dałem sędziemu. Kiedy powiedziałem, że nie dałem nic, on tylko się roześmiał i stwierdził, że musiałem go przebić.
- Chyba miałeś rację z tymi moimi starymi piłkarzami. – Prezes zadzwonił do „Fryzjera” 28 marca 2001 roku. Była środa, prezes chciał załatwić sobotni mecz z GKS-em Bełchatów. – W Bełchatowie musimy wygrać.
Odra nie mogła sobie pozwolić na dalszą stratę punktów. I tak już roztrwoniła przewagę, jaką uzyskała jesienią (…).
W klubie był już Marian „Kowboj” Nowacki. I zaczął od porządków. Po przegranym meczu z Tłokami Gorzyce trenera Franciszka Krótkiego zastąpił Marcin Bochynek. W czwartek rano Nowacki i prezes zaprosili do swego gabinetu czterech piłkarzy: Mariana Kucharskiego, Rafała Berlińskiego, Stefana Machaja i Andrzeja Jaskota.
- Panowie, musimy się wreszcie obudzić. Musimy zacząć wygrywać – zaczął „Kowboj”. – Jeśli wygracie w Bełchatowie, to od razu po meczu macie wypłaconą premię. Pięćdziesiąt tysięcy. Mamy też do was prośbę. Chcemy zrobić zamieszanie wśród zawodników z Bełchatowa.
- Dwóch z was niech zadzwoni do dwóch piłkarzy z Bełchatowa i powie, że chcemy od nich kupić mecz. Druga para niech dzwoni do innych zawodników i próbuje sprzedać mecz. Te informacje się rozejdą po ich drużynie. My nic w tym temacie nie zrobimy, ale podczas meczu jedni na drugich będą patrzeć z niepokojem, wzbudzimy ferment.
Zawodnicy Odry się zgodzili. Jedni pytali o kupno meczu za 40 tysięcy złotych. Drudzy oferowali sprzedaż za 60 tysięcy złotych.
- Widziałeś, jak nasi ochoczo przystali na pomysł? – Prezes spytał „Kowboja”, kiedy piłkarze wyszli z gabinetu. – Nagle mają telefony do rywali, mają wspólny język, rozmawiają jak starzy kumple. Swobodnie prowadzili klasyczne handlowe rozmowy.
- Ile dałeś sędziemu? – spytał w przerwie meczu (ZD), szef bełchatowskiego klubu. Prezes wiedział, że (ZD) zna „Fryzjera”. Był świadkiem dwóch rozmów telefonicznych, podczas których F. informował szefa bełchatowskiego klubu, kto będzie sędziował jego mecze (…).
Sędzia bardzo sprzyjał Odrze. Kiedy w I połowie GKS uzyskał wyraźną przewagę, przerwał zawody na kilka minut, bo… doznał skurczu nogi. Wybił gospodarzy z rytmu. Po meczu nie szczędzono mu słów krytyki.
R. Stęporowski, R. Niedziela, Mafia fryzjera, Opole 2007.