XIX Mistrzostwa Świata rozgrywane obecnie na stadionach Republiki Południowej Afryki zgromadziły tej miary „potęgi” co Słowenia i Słowacja. Wyżej wymienione drużyny sprawiedliwie jednak okazały się lepsze od naszych „Orłów” (zresztą Słowenia zdołała już wygrać pierwszy mecz z Algierią 1:0).
Ogromny żal ogarnia każdego polskiego kibica, że pomimo wielu obietnic ze strony działaczy i piłkarzy, nie rozwijamy się w rzemiośle piłkarskim. W zasięgu biało-czerwonych są Litwini, Bułgarzy, Kanadyjczycy. Z drużynami z górnej półki najczęściej doznajemy szokujących porażek.
Ileż to razy słyszeliśmy głosy skruchy naszych grajków: że „to już po raz ostatni”, „poprawimy się”, „wyciągniemy wnioski z tej porażki”… i co!? W dalszym ciągu ta sama bieda!
Czy piłkarze mają nas za niemyślącą masę? Ileż razy można słyszeć takie usprawiedliwienia!?
Polska myśl trenerska… przecież ona w tej chwili praktycznie nie istnieje!!! Nasze „eksportowe” drużyny męczą się z trzecią ligą europejską, coraz częściej pogrążając się z takimi zespołami jak: „Levadia” Tallin, „Valerenga” Oslo czy „Fylkir” Reykjavik.
Pal licho! Można przegrać nawet z amatorami z Islandii… ale każdy prawdziwy kibic chce widzieć swoich pupili walczących. A tak niestety nie jest. Z drużynami słabszymi i niżej notowanymi „nasi” się nie przykładają, myśląc, że przeciwnik, ze strachu sam sobie wbije po dwie, trzy bramki. A jak dochodzi do spotkania z mocniejszym rywalem, polscy piłkarze myślą tylko o honorowej porażce. Przeważnie więc mecz kończy się wynikiem 0:3 lub 1:4, a nasi „ułani” i tak dowodzą, iż bramka honorowa jest wielkim sukcesem! Prawie zwycięstwem!!!
Panowie piłkarze. Więcej pokory, wiary we własne siły i ambicji!!! Każdy z nas w młodości chciał być drugim Deyną, Bońkiem, Szarmachem, ale nie każdy miał te szczęście. Niektórzy byli za słabi, a pozostali znaleźli możliwość samorealizacji w innych dziedzinach . Mimo to z poza boiska przyglądamy się na wyczyny drużyny narodowej, jak i drużyn ligowych. Z wyników oraz z gry nie możemy być dumni.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest fakt, iż w rozgrywanych na afrykańskim kontynencie mistrzowskim turnieju zabraknie polskiej drużyny (a gdyby nawet awansowała prawdopodobnie rozegrałaby tylko trzy spotkania: mecz „otwarcia”, mecz „o wszystko” i mecz „o honor). Pozostaje nam więc kibicować innym (np. pochodzącemu z Opolszczyzny - Miroslavowi Klose). Szkoda, że Miroslav Klose i Lukas Podolski wybrali kierunek niemiecki ale możemy w tej mierze podziękować działaczom PZPN, którzy praktycznie nic nie uczynili by przekonać ich do zmiany decyzji.
Uczestnictwo w bojach o miano najlepszej drużyny globu jest niezwykłym przeżyciem. Z opolskich piłkarzy taki zaszczyt spotkał Zbigniewa Guta (1974 r.) oraz Romana Wójcickiego (1978 r. - rezerwowy, 1982 r., 1986 r.). Wiele czynników przemawia, iż nie za szybko zobaczymy kolejnego reprezentanta z woj. opolskiego w koszulce narodowej, a co dopiero na Mistrzostwach Świata. Możemy więc jedynie marzyć o lepszych czasach… Oby nadeszły szybko.