Ostatni mecz w tym roku na Oleskiej przypadł na prestiżowe spotkanie z Rakowem Częstochowa. Mobilizacja opolskich kibiców przyniosła bardzo dobry skutek. Już dawno sektor A nie był wypełniony w takiej skali, co przełożyło się na doping i atmosferę. Łącznie na stadionie zjawiło się 2,5 tyś widzów. Frekwencja mogła być jeszcze lepsza gdyby nie trudne zimowe warunki i… transmisja telewizyjna. Ostatnie wyniki również nie napawały optymizmem w zderzeniu z liderem tabeli więc jeszcze przed pierwszym gwizdkiem należało być przygotowanym na pewne przykre konsekwencje.
Sam mecz był jednak wyrównany i Odra potrafiła się przeciwstawić warunkom narzuconym przez Raków. Owszem, od pewnego momentu zdominowali oni grę, co było widoczne szczególnie pod koniec pierwszej połowy ale nie przeradzało się to w wiele klarownych sytuacji. W drugiej połowie Odra nastawiła się na destrukcję oraz kontry i mogła nawet objąć prowadzenie po strzale z rzutu wolnego Boneckiego, który trafił w słupek. Z przebiegu gry można było odnieść wrażenie, że celem jest trzymanie wyniku 0-0.
Najgorsze, że Raków objął prowadzenie kiedy obraz gry nie wyglądał szczególnie dramatycznie. Była to typowa bramka „z niczego”. Zawodnik Rakowa dostał „na nogę” piłkę, która w stu innych sytuacjach wylądowałaby gdzie indziej.
Trzeba uczciwie przyznać, że po stracie bramki nie było załamania morale i Odra przejęła prowadzenie gry. Wypracowano nawet jedną groźną sytuację. Co z tego kiedy Raków wywalczył rzut karny po sytuacji, którą można było ocenić wieloznacznie – zderzenie zawodników w polu karnym, które sędzia ocenił tak a nie inaczej.
Ogólnie chęci były, do których dorzucono twardą grę łącznie ze „spięciami” zawodników, które rozpalały publikę. Niestety jak efekt końcowy był mizerny. Seria trudnych meczów wyjazdowych, z których nie przywieziono nawet punktu, do tego przegrane w Opolu z Podbeskidziem i Rakowem spowodowały, że spokojnego bytowania w środku tabeli sytuacja robi się niezbyt ciekawa. Obecnie jest tylko punkt do strefy spadkowej więc zaległe spotkanie w Suwałkach nabiera określonego wymiaru. Mało tego, pierwszy mecz na wiosnę to wyjazd do Jastrzębia.
Rok można jeszcze zamknąć pozytywnym akcentem bo w środę spotkanie Pucharu Polski z nieobliczalną Wisłą Sandomierz, które zapowiada się bardzo intrygująco. Jest szansa na najlepszy wynik w Pucharze Polski od 17 lat czyli ćwierćfinał i w perspektywie grę z naprawdę atrakcyjnym rywalem. Grudzień dla kibiców Odry chyba nigdy wcześniej nie był tak gorący.
I Liga sezon 2018/2019, 2 grudnia 2018
Odra Opole 0-2 Raków Częstochowa
Bramki: Tomáš Petrášek 68, Petr Schwarz 85 (k)
Odra: Tobiasz Weinzettel. Patryk Janasik, Paweł Baranowski, Serafin Szota, Rafał Brusiło, Krzysztof Janus (Tomáš Mikinič), Jakub Habusta (Piotr Żemło), Sebastian Bonecki, Jakub Moder, Mariusz Rybicki ( Marcin Wodecki), Szymon Skrzypczak.