(I liga - 9. kolejka): 03.10.1976 Wisła Kraków – Odra Opole 0:0
Sędzia: E. Czogała (Katowice)
Żółta kartka: Krystian Gruszka w 51 min. (Odra)
Widzów: ok. 20 tys.
Wisła: Stanisław Gonet, Antoni Szymanowski, Henryk Maculewicz, Zbigniew Płaszewski, Kazimierz Gazda (Jerzy Płonka 71), Henryk Szymanowski, Krzysztof Budka (Janusz Krupiński 46), Leszek Lipka, Zdzisław Kapka, Kazimierz Kmiecik, Michał Wróbel; trener – Aleksander Brożyniak
Odra: Joachim Szczepanek, Tadeusz Podgórny, Wiesław Korek, Bogdan Harańczyk, Krystian Gruszka, Antoni Kot, Alfred Bolcek, Zbigniew Kwaśniewski, Zbigniew Gano, Bogdan Masztaler, Józef Klose; trener – Antoni Piechniczek
Jeśli zdziesiątkowana Wisła zdołała zremisować z rewelacją jesiennej rundy rozgrywek ekstraklasy, opolską Odrą, to kto wie, czy nie należy tego uznać za sukces? Trzeba przecież nadmienić, ze z najsilniejszego składu nie było wśród wybrańców A. Brożyniaka aż 4 zawodników: Kusty, Jałochy, Musiała i Nawałki, z których brak szczególnie tego ostatniego dało się odczuć. W Odrze natomiast nie wystąpił Tyc, który musi pauzować za ukaranie go 2 żółtymi kartkami, ale… dzielnie go zastąpił Gruszka, faulujący przy każdej nadarzającej się okazji tak brutalnie, że nie tylko uprzykrzył życie Wróblowi (4 faule po kolei), ale także w chwilę po wejściu na boisko kolejnego z serii debiutantów – Krupińskiego tak go staranował, że ten wylądował na żużlowej bieżni.
„Białej Gwieździe” zabrakło wczoraj „dynamitu” w nogach i spora w tym zasługa nie tylko opolan, ale też wicemistrza Szkocji. „Zdziesiątkowani” krakowianie nie byli więc w stanie przedrzeć się przez… sito igielne podopiecznych Antoniego Piechniczka i poważnie zagrozić bramce Szczepanka, który zresztą, szczególnie w grze na przedpolu, spisywał się bez zarzutu. Dodać też należy, że opolanie grali szybko, nieustępliwie i mądrze taktycznie. Nie zastosowali bynajmniej „obrony Częstochowy”. Lecz starali się, i to z dobrym skutkiem, opanować środkową strefę boiska, skąd nawet od czasu do czasu wysyłali w bój szybkich – Klosego i Bolcka. Mieli zresztą ułatwione zadanie, bo wiślacka druga linia istniała tylko w teorii. Nie pomogły tu nawet wysiłki Kmiecika, który cofając się tracił połowę na wartości, ponieważ później brakowało mu siły napędowej w akcjach zaczepnych jak np. w 88 min., kiedy to po uwolnieniu się spod opieki dwóch przeciwników nie miał już sił na skopiowanie wyczynu z meczu z Celtikiem i… miast strzelić na bramkę, podał piłkę na lewą stronę do partnera.
Oddzielne słowa należą się w tym meczu katowickiemu arbitrowi – Edwardowi Czogale, który zupełnie nie rozumiał istoty gry i nie usiłował nawet powstrzymać zawodników od złośliwych fauli. Wycofywał też piłkę po faulach gości (2 razy) na polu karnym, a szczytem wszystkiego było nie ukaranie Gruszki żółtą kartką już w 4 min. spotkania, kiedy składającego się do strzału Kmiecika brutalnie złapał za ramiona i wywrócił. Dodam tu, ze dość opieszale działa władza sędziowska, bo wymieniony arbiter otrzymał bardzo niepochlebną ocenę w niedawnym meczu Lech – ŁKS, mimo to wyznaczono go nadal do prowadzenia spotkań ekstraklasy.
A oto najciekawsze akcje podbramkowe: 8 min. Kmiecika wypuszcza w bój Maculewicz, lecz po jego strzale piłkę wychwytuje Szczepanek. W 18 min. tylko Gonetowi zawdzięcza Wisła, że przeszkodził Klosemu w uzyskaniu gola. W 43 min. Wróbel zostaje zatrzymany na polu karnym. W 61 min. Harańczyk wybija piłkę z linii bramkowej. W 63 min. Kwaśniewski zagrywa piłkę ręką przynajmniej 2 metry w polu karnym lecz sędzia dyktuje wolnego z 16 m. W 82 min. Kwaśniewski z dogodnej pozycji strzela nad poprzeczką.
W zespole gospodarzy tylko Gonet, Maculewicz i H. Szymanowski wybijali się ponad przeciętność. W Odrze najlepsi: Szczepanek, Harańczyk, Kot, Klose i Bolcek.
J. Frandofert
Tempo (za: historiawisly.pl)