Mimo nieustannego naporu, czeladzianie dopiero pod koniec spotkania – z rzutu karnego - zdołali wyrównać. Rekordowo wysoka, bo 5-tysięczna publika mogła odetchnąć z ulgą, zgodnie z przysłowiem: - lepszy rydz, niż nic.
Poniżej prezentujemy sprawozdanie z niniejszego meczu „na szczycie”:
Na co liczą tłumy na trybunach – piłkarze z Czeladzi wiedzieli na pewno. Aby swoich sympatyków nie zawieść uderzyli z impetem na gości z Opola. Zespół MCKS-u często gościł w bezpośrednim sąsiedztwie bramki opolan. Niestety bez skutku. Goście grali bardzo mądrze i dojrzale. Ich obrona była wręcz niezawodna, a jej głównym filarem był niewątpliwie bardzo dobrze grający bramkarz Kucharski. Natomiast dyspozycja strzelecka gospodarzy pozostawiała dużo do życzenia. Pozorne „powodzenie” w polu przyniosło piłkarzom MCKS fatalny skutek. W 41 min. Misztur celnym strzałem zakończył jeden z nielicznych kontrataków opolan. Błąd czeladzkiej obrony na dość długo ostudził zapały kibiców. Tuż po przerwie Odra próbowała uzyskać większą przewagę, ale atak w przeciwieństwie do obrony w tej części meczu był zdecydowanie najsłabszą formacją gości. MCKS wracał do normalnego rytmu przez ok. 15 min. drugiej połowy. Od 70 min. Odra została zepchnięta do obrony własnej połowy, dużo pracy mieli obrońcy i bramkarz gości. W przedbramkowych starciach nie brakowało fauli, pomimo, że oba zespoły starały się grać czysto. W 77 minucie sędzia podyktował rzut karny przeciwko Odrze. Jego niezawodnym egzekutorem był Kempny, który ustalił wynik meczu 1:1. Choć ten wynik nie krzywdzi gospodarzy, to mimo wszystko pozostaje gorycz niewykorzystanych okazji, których czeladzianie mieli zdecydowanie więcej.
„Wiadomości Zagłębia” (1986)