
Mimo uczucia niedosytu należało stwierdzić, iż reprezentanci Białego Śląska bardzo pozytywnie pokazali się w rozgrywkach ligowych, o czym nie omieszkał napisać felietonista „Trybuny Opolskiej” Mariusz Gągola (nr 259 z 31 X 1960). Jego świeże i obiektywne spojrzenie na temat futbolu może budzić podziw nawet dzisiaj i być przykładem prawdziwego profesjonalizmu dziennikarskiego.
Odra przegrała z Gwardią 2:0. Przy zwycięstwach wszystkich pozostałych faworytów sprawiło to, iż ostatecznie uplasowała się na 4 miejscu. Wielu wyda się to z pewnością dość miernym osiągnięciem, choćby dlatego, że przed tygodniem widziano już Odrę na fotelu wicemistrza. Tak, to prawda…
Prawdą jest jednak i to, że ciężki mecz z Ruchem kosztował opolan sporo sił i nerwów. Nie wiele chyba z drużyn w kraju mogłoby się zdobyć na taki wyczyn, jak odesłanie do domu mistrza Polski z bagażem 5 bramek. Po dużym sukcesie przyszło odprężenie nerwowe, które częściowo odbiło się na meczu z Gwardią.
W niczym to jednak nie zmienia faktu, że Odra, mimo porażki, zdobyła tytuł mistrza jesieni i nie poniosła w tym roku ani jednej porażki na własnym boisku. W porównaniu z latami ubiegłymi opolanie poczynili istotne postępy i uplasowali się w czołowej grupie drużyn ligowych. Odnieśli szereg cennych sukcesów (wygrana z Ruchem, dwukrotnie z Górnikiem, remisy z Legią) udowadniając, że w pełni zasłużyli na nazwę rewelacyjnego beniaminka. Opinia prasy o tym, że opolanie grają bardzo nowocześnie nie jest grzecznościowym ukłonem w ich stronę.
Dlatego też wszystkim bez wyjątku piłkarzom ligowego beniaminka należą się słowa uznania. Jak Opole Opolem nie mieliśmy jeszcze tak dobrej jedenastki.
Odrze pracującej niewątpliwie w dużo trudniejszych warunkach od innych zespołów należą się nie mniejsze brawa niż mistrzowi Polski – Ruchowi i wicemistrzowi – warszawskiej Legii. Oddając co mistrzowskie mistrzowi nie zapominamy, ani na moment o naszym zespole. Czwarte miejsce – dobre miejsce. Ot co…