7 lipca 1962 r., po bramkach Zygmunta Droździoka (65 min.) i Norberta Gajdy (83 min.), to gospodarze mogli cieszyć się z awansu do półfinału Pucharu Polski.
Odra zagrała w składzie: Mach, Szczepański, Brejza, Wrzos, Prudło, Blaut, Kuś, Szyngiel (Więcek), Gajda, Droździok, Stemplowski.
Piłkarze A-klasowego zespołu Karkonoszy z Jeleniej Góry, po zwycięstwie nad Stalą Rzeszów i Lechią okrzyczani zostali jako rewelacja tegorocznych rozgrywek o Puchar Polski. Nic więc dziwnego, że mimo deszczowej pogody, ok. 4 tys. widzów stawiło się na stadionie Odry, aby zobaczyć ten zespół w spotkaniu z I-ligową Odrą.
Piłkarze Karkonoszy jak na A-klasowca, grają zupełnie przyzwoicie, dysponując dość bogatym repertuarem zagrań. W sobotę wystąpili oni przeciwko Odrze z wyraźnym kompleksem niższości, zabezpieczając od pierwszej minuty gry swoją bramkę. Praktycznie w ataku gości grało tylko czterech zawodników. Piąty desygnowany został do wzmocnionej również o pomocników obrony. Mimo to, jeleniogórzanie przeprowadzali okresami niebezpieczne akcje ofensywne, siejąc nawet od czasu do czasu zamieszanie pod bramką Macha. W dwóch kapitalnych sytuacjach podbramkowych napastnicy gości nie umieli zdecydować się na ile zaskakujący strzał, w jednym zaś wypadku w sukurs Machowi przyszła poprzeczka.
Odra, jak było do przewidzenia wygrała spotkanie. Styl jednak, w jakim zwycięstwo zostało uzyskane, budzi poważne obawy na przyszłość.
Przez całą pierwszą część spotkania opolscy napastnicy nie umieli zdobyć się ani na jedną poważniejszą akcję, w wyniku czego ta część meczu zakończyła się wynikiem bezbramkowym. Na domiar złego Droździok nie umiał wykorzystać rzutu karnego, zarządzonego za rękę obrońcy gości na polu bramkowym. Strzał Droździoka minął się grubo z bramką.
Początek drugiej połowy również nie zapowiadał zwycięstwa I-ligowców. Piłkarze Karkonoszy w tym okresie pozbyli się kompleksu i grali bardzo dobrze, zagrażając często bramce Odry.
Dopiero 64 minuta gry przyniosła zmianę sytuacji. Kapitalną okazję miał w tym momencie Blaut. Piłka bita głową trafiła jednak w poprzeczkę.
Utrata bramki nie załamała bynajmniej piłkarzy Karkonoszy, którzy nie dając za wygraną, raz po raz usiłują atakować. Obrońcy są jednak na posterunku i nie dają się zaskoczyć.
W 69 minucie notujemy niebezpieczny strzał Kusia, który trafia jednak w słupek.
Podobnie zakończył się atak opolan w 76 minucie. Zaskakujący strzał Stemplowskiego kończy się również na słupku.
Ofensywne akcje opolan mnożą się teraz z minuty na minutę. Kolejnego pecha ma Gajda, który ograł bramkarza i strzelił również w słupek.
Druga bramka padła w 83 minucie gry. Piękne zagranie Odry: Blaut wypuszcza długim przerzutem Stemplowskiego. Ten podciągnął po linii i posłał miękką centrę pod bramkę Głogowskiego. Tutaj był już Gajda, który głową skierował piłkę do siatki, ustalając wynik spotkania.
W sumie mecz mógł się podobać tylko w ostatnich dwudziestu pięciu minutach. W tym czasie widzieliśmy dobrą grę w wykonaniu obu zespołów.
Na koniec wypada stwierdzić, że zespół Karkonoszy, aczkolwiek niezupełnie, to jednak na miano rewelacji chyba zasłużył. Przed piłkarzami tej drużyny widzimy dobrą przyszłość. Potrzeba im jednak jeszcze dużo otrzaskania w poważnych spotkaniach.