Kornek, Rogowski, Kania, Wrzos, Strociak, Klik, Smajda, Jarek, Stemplowski, Popluc, Spałek
Słoneczna pogoda i wysoka stawka ściągnęły na stadion krakowskiej Garbarni ponad 12 tysięcy widzów, którzy byli świadkami zaciętego wprawdzie pojedynku, odbiegającego jednak daleko od poziomu naszej ekstraklasy.Mecz toczył się w ostrym tempie; kondycja dopisała obu drużynom. Gorzej natomiast było z techniką. Napastnicy obu drużyn dość łatwo zdobywali teren, gubili się jednak pod bramką w koronkowych hiperkombinacjach. Gra wszerz, niedokładne podania, brak przemyślanych akcji i indolencja strzałowa napastników – oto główne punkty, które obciążają obie drużyny. Stąd też mecz, mimo że obfitował w wiele emocjonujących momentów, nie mógł zadowolić przybyłych licznie miłośników piłki nożnej.
Budowlani osłabieni brakiem prawoskrzydłowego Mielniczka, który doznał kontuzji w ostatnim meczu z CWKS – zagrali poniżej swojej normalnej formy. Akcjom napastników Budowlanych brak było szybkich, zaskakujących strzałów, a przecież okazji do zdobycia większej porcji bramek opolanie mieli sporo. W piątce napadu bardzo ruchliwi byli jedynie Popluc i Spałek. Popluc niezmordowanie walczył o każdą piłkę, zmieniał doskonale pozycje i był głównym siewcą zamieszania pod bramką Stroniarza. Dzielnie sekundował mu Spałek mimo, że miał troskliwego opiekuna – Felusia. Stemplowski w drugim swym występie ligowym jesiennej rundy wypadł na ogół zadowalająco i przy starannym szkoleniu technicznym rokuje nadzieje na dobrego piłkarza. Jarek nie wykazał dobrej formy, zatracił szybkość i bojowość toteż stanowił poważną lukę na prawej flance ataku. I znów stara piosenka mówi o naszej obronie, która i w tym meczu łatwo dopuszczała pod bramkę Kornka napastników krakowian.
Pierwszą okazję do zdobycia bramki mieli Budowlani już w 4 minucie gry, kiedy ostry strzał Popluca wypiąstkował nad poprzeczkę bramkarz Garbarni. 6 minut później podobną okazję miał Jarek. Ale i Garbarnia nie zasypia gruszek w popiele – strzał Kucharskiego przechodzi tuż nad poprzeczką, a niebezpieczny rajd Bieńka omal nie skończył się zdobyciem bramki. Akcje zmieniają się błyskawicznie, gra toczy się raz pod jedną to znów pod drugą bramką. Napastnicy dryblują, podają w tył, wszerz – nie mogą się jednak zdobyć na zaskakujące strzały.
Po przerwie obie drużyny ruszyły z impetem do walki chcąc przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Kto pierwszy strzeli bramkę? Dokonali tego w 51 minucie opolanie. Budowlani atakują prawą stroną. Smajda podaje piłkę do Stemplowskiego, a ten z 16 metrów lokuje ją w bramce Stroniarza. W 67 minucie Budowlani mają idealną pozycję do zdobycia drugiej bramki. Spałek pięknie przedarł się przez blok defensywny krakowian, jest sam na sam z bramkarzem i z 4 metrów… fatalnie strzela obok słupka. Garbarnia przechodzi do kontrataku. Browarski strzela tuż nad poprzeczką, za chwilę ostry strzał Piątka z trudem likwiduje Kornek. Ostatnie minuty gry należą znów do Budowlanych. Anemiczne jednak akcje opolan nie przynoszą zmiany wyniku.W sumie Budowlani mieli więcej z gry. Wygrali zasłużenie przewyższając przede wszystkim szybkością gry swych przeciwników z Ludwinowa.
„Trybuna Opolska”, nr 216 z 10 IX 1956