Kściuk, Wrzos, Kania, Skronkiewicz, Rogowski, Strociak, Mielniczek, Jarek, Klik, Popluc, Spałek
Spotkanie mistrza Polski CWKS Warszawa z beniaminkiem I ligi Budowlani Opole wywołało w stolicy olbrzymie zainteresowanie.
Przeszło 35 tys. rzesza widzów nie mogła narzekać na brak emocji szczególnie w pierwszej połowie spotkania, kiedy to akcje błyskawicznie przenosiły się z jednej bramki pod drugą i obaj bramkarze byli stale zatrudnieni, a że i parady ich były pierwszorzędnej marki nie należy się dziwić, że obaj zebrali mnóstwo braw od bezstronnej publiczności warszawskiej.
Podobał się szczególnie Kściuk, który zagrał naprawdę świetny mecz i nie bez powodu był zawodnikiem nr 1 tego interesującego widowiska. Jemu to w lwiej części zawdzięczają Budowlani, że nie odjechali do Opola z jeszcze większym bagażem bramek.
CWKS zagrał dobry mecz, był we wszystkich liniach drużyną wyraźnie lepszą, górował nad Opolanami wyszkoleniem technicznym, taktyką, jak i szybkością. Błyskawiczne zagrania piątki napastników warszawskich, nieustanne zmiany pozycji wprowadzały od pierwszych minut meczu w defensywę Opolan chaos i zamieszanie, które rutynowani przeciwnicy bezlitośnie wykorzystywali.
CWKS wyraźnie obnażył braki beniaminka szczególnie z dziedziny taktyki jak i wyszkolenia technicznego. Z drugiej zaś strony należy podkreślić, że mimo to Budowlani zagrali całkiem dobrze, szczególnie w pierwszej połowie. Podobał się ogólnie opolski atak, bardzo lotny i niebezpieczny, który sprawił wiele kłopotów obronie CWKS. To, że bramkarz CWKS tylko raz wyjmował piłkę z siatki należy przypisać zbytniej nerwowości Opolan, którzy jak np. Mielniczek w 7 min. czy Popluc w 14 min. nie wykorzystali kilku tzw. 100 proc. okazji.
Analizując wynik meczu 5:1 nie należy absolutnie zapominać o tym, że grał tu beniaminek z mistrzem Polski, drużyną, którą niewątpliwie zaliczyć trzeba do najlepszych w naszym kraju. Dlatego też wysoka przegrana to wcale nie klęska Budowlanych, którzy nota bene pozostawili po sobie u warszawskiej publiczności mimo wspomnianych wyżej braków zupełnie dodatnią ocenę. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że zaimponował im opolski atak za którym niestety nie podążają obrona i pomoc.
Ogólnie powiedzieć można, że mecz był bardzo interesujący i stał na dobrym poziomie. Po przerwie fantastyczne tempo pierwszej połowy, rzecz jasna odbić się musiało na zawodnikach obu drużyn, którzy grali wyraźnie na zwolnionych obrotach. W tej części meczu CWKS miał wyraźną przewagę demonstrując miłe dla oka tricki techniczne, krótką przyziemną grę „od nóżki do nóżki”.
Opolanie w tej części spotkania zagrali dużo gorzej niż przed przerwą, kiedy to mecz był przez długie okresy zupełnie wyrównany.
Budowlanych należy pochwalić za ambitną grę i serce jakie włożyli w to bardzo trudne dla nich spotkanie.
W drużynie zwycięzców na wyróżnienie zasłużyli: Brychczy, Kempny i Kowol z napadu oraz Szymkowiak.W zespole pokonanych wyróżnić należy: Jarka, Spałka, Popluca i Mielniczka oraz Kściuka – bohatera wczorajszego meczu.
Honorową bramkę dla Opolan uzyskał, jak podaliśmy, Popluc z centry Mielniczka w czasie, gdy świątyni gospodarzy bronił za kontuzjowanego Szymkowiaka Strzykalski.
P.S. Z przykrością podajemy, że wiadomość jaką zakomunikowaliśmy kilka dni temu w naszej gazecie, na podstawie zresztą telefonicznej relacji kierownika sekcji PN ob. Sobolewskiego, że Kściuk został uprawniony do gry w mistrzostwach okazała się nieprawdziwa. Bramkarz Kściuk nie został ostatecznie przez prezydium sekcji PN GKKF dopuszczony do rozgrywek piłkarskich w bież. sezonie i dlatego mecz CWKS – Budowlani zostanie prawdopodobnie sklasyfikowany jako v.o. dla CWKS.
Wydaje się nam, że w tym stanie rzeczy wystawienie Kściuka na mecz przeciw CWKS Warszawa było posunięciem niewłaściwym mimo, iż Kściuk należał w tym spotkaniu do najlepszych zawodników na boisku i uchronił swoją drużynę od dużo wyższej porażki.„Trybuna Opolska”, nr 90 z 16 IV 1956