Ze spotkania Polonia Bytom - Odra Opole (2:0, Sezon 1962).

Spotkanie lidera (Polonii Bytom – red.) z wiceliderem Grupy B miało być – w opinii znawców futbolu – hitem 4. serii spotkań. Odra zwyciężając w 1/8 finału Pucharu Polski warszawska Legię (0:3, 25 marca 1962 r. – red.), a następnie gromiąc w lidze Lechię Gdańsk (6:0, 1 kwietnia 1962 r. – red.), zrobiła świetną promocję przed niedzielnym meczem.

2 tygodnie przerwy, spowodowane eskapadą reprezentacji Polski do Paryża i Casablanki na mecze z Tricolores (1:3, bramki: Pol, Lentner, Brychczy) oraz Marokiem (1:3, bramki: Jarek, Wilczek, Brychczy) nie najlepiej jednak wpłynęły na dyspozycję „niebiesko-czerwonych”. Henryk Szczepański, Engelbert Jarek i Norbert Gajda nie prezentowali już tej formy, dzięki której dostali powołanie do drużyny narodowej. Zresztą Odra przystępowała do meczu osłabiona brakiem Konrada Kornka (również brał udział wyprawie do Francji – red.) i Zygmunta Droździoka (obaj kontuzjowani – red.).

Patrząc na grę i końcowy wynik można przytaknąć Mariuszowi Gągoli, który pisał („Trybuna Opolska”, nr 87, z 12 IV 1962):

Brak ciągłości rozrywek jest nadal słabym punktem polskiego terminarza rozgrywek. Tylko my pozwalamy sobie na szkodliwy luksus „zarywania” rozgrywek mistrzowskich i wybijania z tempa piłkarzy ligowych. Nikt przecież nie ma nawet cienia wątpliwości co do tego, że 10- czy 15-dniowa przerwa w rozgrywkach może i potrafi zespołom w sposób bardzo istotny zaszkodzić (…).

Wielokrotnie mieliśmy już na to dowody, że po dłuższych absencjach zespołów ligowych na boiskach, forma drużyn zmieniała się jak za czarodziejskiej różdżki (…).

… w tym wypadku z niekorzyścią dla podopiecznych Edwarda Brzozowskiego.

Więcej o meczu Polonia  Bytom – Odra Opole z relacji „Trybuny Opolskiej” (nr 96 z 24 IV 1962):

 

4 kolejka: 22.04.1962 Polonia Bytom - Odra Opole 2:0(Jóźwiak 64, Liberda 84)

Skład: Kściuk, Szczepański, Brejza, Wrzos, Więcek, Prudło, Juszczak (Trywiański), Jarek, Gajda, Kuś, Bania

 
                 
Kilkutysięczna „kolonia” opolan zawitała w pierwszy dzień świąt do Chorzowa, aby na „gorącym” terenie Śląska dopingować swoją drużynę w najważniejszym meczu pierwszej rundy, z Polonią Bytom. Mecz stał dla opolan pod znakiem trzypunktowego programu: utrzymać zwycięską passę sezonu; zdobyć przodownictwo w tabeli „B”; wyrównać porachunki z polonistami. Nic więc dziwnego, że w całym niemal kraju uznano ten mecz jako spotkanie niedzieli, nadając mu rangę co najmniej równą z uzyskaniem mistrzostwa Polski.
 
W tej sytuacji w przedmeczowych kalkulacjach wiele mówiło się o osłabieniu zespołu Odry, gdyż Kornek nabawił się kontuzji w Casablance, Droździokowi zaś odnowiła się kontuzja w meczu z Ruchem. Obaj mieli jednak zastępców i bazując na ostatnio słabych wynikach Polonii (porażki z Szachtiorem i Cracovią) liczono na końcowy sukces opolan.

Jak złudne bywają przedmeczowe kalkulacje przekonaliśmy się na stadionie Ruchu. Kornek znalazł co prawda godnego zastępcę w Kściuku, który swoimi udanymi interwencjami wzbudził podziw i szacunek tak widowni jak i przeciwników, stając się bohaterem meczu. Zastępcy, mimo dobrej gry Kusia, nie znalazł jednak Droździok i brak jego w zespole dawał się wyraźnie odczuć. Dodać do tego należy, że na zielonej murawie boiska jeszcze jeden zawodnik opolski został „wyłączony” z gry. Grzegorczyk tak „troskliwie zaopiekował się” Jarkiem, że nasz bombardier niewiele miał okazji, aby zademonstrować swoją technikę i niebezpieczne zaskakujące strzały.

W tej sytuacji Odra musiała stracić punkty na rzecz wyraźnie lepiej dysponowanej w tym dniu Polonii.

Bytomianie od pierwszej minuty gry byli zespołem lepszym, raz po raz niebezpiecznie zagrażając bramce Kściuka, który solidnie musiał się napracować, aby nie stracić większej ilości bramek. Jemu też Odra zawdzięcza niską stosunkowo porażkę. Kściuk bronił kilkakrotnie w beznadziejnych, jak się wydawało, sytuacjach, i wynik bezbramkowy do przerwy jest przede wszystkim jego zasługą.

Dziwnie niepewnie zagrała tym razem trójka opolskich obrońców. Napastnicy Polonii nie mieli specjalnych trudności z przedostaniem się na przedpole bramki Kściuka. Nie spełnili pokładanych w nich nadziei również nasi pomocnicy, wynikiem czego luka między obroną i atakiem była bardzo widoczna.

W ataku, jeżeli weźmiemy pod uwagę brak Droździoka i wyłączenie z gry Jarka, nie było może najgorzej. Juszczak i Gajda niejednokrotnie zmuszali Szymkowiaka do najwyższego wysiłku, a że był on w niedzielę w dużej formie, napastnicy swego konta bramkowego nie poprawili.

W ogólnej ocenie aktorów niedzielnego widowiska, Szymkowiak zajął chyba drugie, po Kściuku miejsce.

Mecz rozpoczął się od niebezpiecznego ataku gospodarzy, zakończonego piękną interwencją bramkarza opolan. Wydawało się, że już w pierwszej połowie poloniści muszą uzyskać prowadzenie. Opolanie nie rezygnują jednak z walki i już w 2 minucie Jarek oddał zaskakujący strzał z odległości ok. 25 m. Jaki strzał, taka obrona. Szymkowiak popisał się niezwykłą przytomnością i refleksem, parując piekielną bombę na korner.

Od tej chwili gra jakby się wyrównała. To Kściuk, to znów Szymkowiak popisują się wspaniałymi paradami.

W 10 minucie Szymkowiak znalazł się w niebezpieczeństwie. Gajda wymanewrował obrońców i strzelił z pełnego biegu. Parada Szymkowiaka zadziwiła nawet jego kolegów.

W 15 minucie w podobnej sytuacji znalazł się Kściuk. Apostel „urwał” się opolskim defensorom i będąc sam na sam z bramkarzem strzelił precyzyjnie. Kściuk jednak był na miejscu i w sposób nie budzący zastrzeżeń zażegnał niebezpieczeństwo. W 32 minucie opolanie byli o krok od uzyskania prowadzenia. Kuś wypuścił Jarka, a ten „uruchomił” natychmiast Gajdę, który zakończył akcję kapitalnym strzałem. Szymkowiak nie dał się jednak zaskoczyć.

Z kolei w 39 minucie wielką szansę posiadają poloniści. Oto Jóźwiak, po popisowej akcji napadu, oddaje niebezpieczny strzał z ok. 10 metrów. Kściuk i tym razem nie zawiódł, broniąc w beznadziejnej wydawałoby się sytuacji.

Po przerwie obserwujemy nadal szybki futbol. Obaj bramkarze mają pełne ręce roboty. W 18 minucie tej części znów wielka szansa dla opolan. Trywiański wypuścił precyzyjnie Gajdę, a ten zaskakująco strzelił. Szymkowiak obronił i tym razem, dając pokaz swej wielkiej klasy.

To co nie udało się Gajdzie, udało się po kontrataku Jóźwiakowi. Zagranie lewą stroną boiska, nieporozumienie opolskich obrońców i Kściuk stanął w sytuacji bez wyjścia. Tym razem nie pomógł refleks, piłka trafiła nieuchronnie do siatki.

Poloniści, podekscytowani uzyskaniem prowadzenia, przeprowadzają teraz szereg szybkich, niebezpiecznych akcji. Ukoronowaniem ich jest uzyskanie drugiej bramki ze strzału Liberdy. I tym razem Kściuk był bezradny.

W sumie nie był to wielki mecz. Za dużą rolę odgrywały nerwy, za duże było obciążenie odpowiedzialnością. Jako widowisko jednak sportowe mógł się podobać.

Tabela ligowa (4. kolejka, Sezon 1962). 

 

 

Archiwalne zdjęcia

Polecamy

Facebook

CPR certification onlineCPR certification onlineCPR certification online