
W połowie „skróconego” Sezonu (wynikającego z przejścia na zachodni system rozgrywek: jesień wiosna – red.) sytuacja opolan nie wyglądała różowo. Po klęsce w 7. kolejce ze Stalą Mielec (wyjazd: 4:1 – red.) i wymęczonej wygranej z Arkonią Szczecin (dom: 2:0 – red.), z dużym niepokojem oczekiwanego kolejnej potyczki (w 9. serii spotkań, z gdańską Lechią na wyjeździe – red.). Obawy te w pełni podzielało środowisko dziennikarskie. Warto w tym miejscu zapoznać się z artykułem Mariusza Gągoli, odnoszącego się do „ostatnich” wypadków z życia zawodników, kibiców i trenerów Odry Opole – po części wyjaśniający problem tkwiący w ówczesnej drużynie („Trybuna Opolska”, nr 122 z 24 V 1962):
Opolska Odra (mowa oczywiście o zespole I-ligowym) znajduje się od dłuższego czasu w kiepskiej formie. Stwierdzają to wszyscy bez wyjątku sympatycy nadodrzańskiej drużyny, którzy znają ją od wielu, wielu lat. Wprawdzie pozycja Odry w tabeli ligowej jest nadal b. dobra, ale w niczym nie zmienia to faktu, że żegluje ona trochę po niewłaściwym nurcie.
Wszyscy, jak jeden mąż, zadają sobie pytanie, co jest przyczyną, że w ostatnich spotkaniach opolski zespół wypada miernie. Nie chodzi tu oczywiście tylko o mecz w Mielcu, gdzie Odra przegrała 1:4, ale także o inne spotkania.
Staraliśmy się dojść do źródeł słabej formy i w tym celu przeprowadziliśmy rozmowy z członkami zarządu Odry, piłkarzami, a także sięgnęliśmy do opinii sympatyków, którzy nadesłali do naszej redakcji plik listów w tej sprawie. W podsumowaniu tej ciekawej dyskusji nie pozbawionej kontrowersji, pozwolimy sobie na mały komentarz.
GŁOS MA ZARZĄD ODRY: (w rozmowie uczestniczyło 2 członków zarządu). „Istotnie Odra przechodzi lekki spadek formy. Przyczyn na to złożyło się wiele. Z najważniejszych należy wymienić przerwę w rozgrywkach oraz całą serię kontuzji (7 zawodników). To spowodowało, że musieliśmy sięgnąć do zawodników rezerwowych i poczynić szereg roszad w drużynie. Na skutek tego, że 4 zawodników jest zaliczonych do kadry, trenowaliśmy w zdekompletowanym składzie, co też ujemnie odbiło się na uzyskanych wynikach.
Nie widzimy winy po stronie trenera Brzozowskiego, z którego jesteśmy zadowoleni. Treningi odbywają się regularnie 4 razy w tygodniu, a frekwencja jest stuprocentowa. Zwalniamy z treningów tylko tych zawodników, którzy przyniosą zaświadczenia lekarskie, że są niezdolni chwilowo do odbycia zaprawy. Kondycja zawodników jest bez zarzutu.
Na najbliższych treningach w większym niż dotąd stopniu zostaną uwzględnione ćwiczenia strzeleckie napastników. Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra i o jakimkolwiek załamaniu nie może być mowy”.
GŁOS SYMPATYKÓW: „Przyczyny długotrwałych niepowodzeń w meczach mistrzowskich naszej ulubionej drużyny widzimy nie tylko po stronie zawodników, ale w dużej mierze po stronie jej kierownictwa, a szczególnie trenera Brzozowskiego. Dziwią nas ustawiczne zmiany drużyny i stałe przesuwanie zawodników z pozycji na pozycję. Np. Szczepańskiego z obrony do pomocy. Trywiańskiego z pomocy na skrzydło, Juszczaka na większość pozycji w ataku.
W tych zmianach, między innymi, widzimy zatracenie dotychczasowego stylu opolan polegającego na szybkiej grze, przy zastosowaniu długich przerzutów (ważną rolę odgrywają tutaj skrzydłowi). O tym, że styl ten jest skuteczny przekonały się na własnej skórze warszawska Legia (w meczu pucharowym) i Lechia.
Naszym zdaniem, wracając jeszcze do zmian w zespole Odry, wypróbowanie zawodników na różnych pozycjach może być dokonywane tylko przed sezonem. Po rozpoczęciu rozgrywek mistrzowskich, nie należy eksperymentować”.
„Może wyda się trochę dziwne, ale uważam, że w tym roku już od początku sezonu byliśmy w kiepskiej formie. Owszem, rozegraliśmy dwa świetne spotkania – z Legią Warszawa i Lechią – ale były to tylko wyskoki dobrej formy, jakie zdarzają się każdej drużynie.
Zresztą przeanalizujmy kilka wyników: Pierwszy mecz pucharowy (początek sezonu) wygraliśmy z Błękitnymi (III liga) 5:2, a ze Stalą Mielec i Arkonią (mistrzowskie spotkania) tylko po 1:0. To chyba o czymś mówi. Radzę przeczytać jeszcze raz recenzje, które nie były entuzjastyczne.
Gramy z całą pewnością gorzej niż w roku ubiegłym. Nie chcę być źle zrozumiany, ale treningi trenera Brzozowskiego specjalnie mi nie odpowiadają. Za mało w nich chyba elementów czysto piłkarskich, chociaż cały czas trenujemy z piłkami. Nie jestem fachowcem ale uważam, że jeśli w ćwiczeniach nie uwzględnia się zupełnie np. treningu strzeleckiego, uznać to trzeba za niewątpliwy mankament.
Drużyna jest zgrana i tworzy dobraną paczkę. Przyznam się jednak, że sposób w jaki niekiedy zestawia się drużynę jest dość zawikłany”.
NASZ KOMENTARZ: Na upartego można by zaryzykować wygłoszenie zdania, że te trzy głosy, chociaż kontrowersyjne doskonale się uzupełniają. Bowiem prawdą jest, że Odrę prześladują kontuzje, i że przerwa w rozgrywkach nie przyczynia się do stabilizacji formy. Jednakże, prawdą również jest, że roszady w zespole Odry przeszły (uwzględniając kontuzje) granice zdrowego rozsądku).
Odnosi się to przede wszystkim do kompletowania pomocy i ataku. Istotnie, z Trywiańskiego (pomocnika) starano się zrobić na siłę skrzydłowego, a z Juszczaka – napastnika – omnibusa. Grał on bowiem, za wyjątkiem prawego łącznika i centra napadu, na wszystkich pozostałych pozycjach.
Krótko mówiąc, prawie co tydzień od nowa meblowano skład. Zastosowano system jak najgorszy. Płynność kadr i na boisku przynosi fatalne skutki. Żelazny zestaw natomiast cementuje drużynę. Dogrzebaliśmy się np. w naszych trybuniarskich zszywkach gazet takiego przykładu, że w tym roku tylko trzykrotnie Odra grała w tym samym zestawieniu: 18 marca, 24 marca i 1 kwietnia. Odniosła przy tym trzy ładne sukcesy: z Arkonią 1:0, Legią 3:0 i Lechią 6:0!
Do treningów p. Brzozowskiego i my mamy zastrzeżenia. Nie chcemy tutaj dyskutować o szczegółach, ale głos piłkarza ma swoją wymowę. P. Brzozowski (o czym i my pisaliśmy) trenuje podobno nowocześnie. Być może. Skoro jednak nie widać żadnych pozytywnych skutków tego treningu, to znaczy, że nie zdał on próby życia i musi ulec korekcie.
Nie można również przejść obojętnie obok takiego faktu, że b. dobrze płatny trener interesuje się li tylko pierwszą drużyną, a obce są mu problemy rezerwy i juniorów. Tych ostatnich, jak twierdzą złośliwi, zna tylko z opowiadań…
Zarząd klubu i w tym wypadku nie zdał egzaminu. Jako pracodawca powinien żądać od trenera pełnego wykonania obowiązków.
Cieszy nas natomiast, że w zespole nadal króluje duch bojowości. Cieszy również i to, że o Odrę martwią się całe legiony jej wiernych kibiców. Jest to oznaka ich przywiązania do starego opolskiego klubu, którego losy nie są im obce. Ta troska warta całe miliony.
Na koniec wypada zauważyć, że w tym roku i my spodziewaliśmy się lepszej postawy naszej drużyny. Nie znaczy to, że oczekiwaliśmy od niej pasma nieprzerwanych zwycięstw. Nie można żądać rzeczy niemożliwych.
Sądziliśmy jednak, że widowiska z jej udziałem stać będą, jak dawniej, na wysokim poziomie i cieszyć oko oraz ducha. Tymczasem ostatnio z boiska wieje nudą, a i nowoczesnych zagrywek coraz mniej.
Sytuacji nie może oczywiście uratować nawet spiker, który w przerwach zawodów mistrzowskich i niemistrzowskich aż do znudzenia „przypomina”, że od wypadków najlepiej ubezpieczyć się w PZU, a wycieczkować z „Gromadą” i „Turystą”.
Wierzymy wciąż jednak, że Odra przechodzi tyko przejściowy spadek formy. CZEKAMY NA PRZEBUDZENIE.