Zabrze, stadion Górnika - niedziela, godz. 12.10
Sędzia: Julian Mytnik (Kraków)
Widzów: 15 tys. **
Górnik: Józef Kaczmarczyk, Antoni Franosz, Stefan Florenski, Henryk Hajduk, Ginter Gawlik, Marian Olejnik, Ernest Pohl, Edward Jankowski, Manfred Fojcik, Edmund Kowal, Roman Lentner; Trener – Zoltán Opata
Budowlani: Franciszek Kściuk, Henryk Brejza, Franciszek Klik, Ryszard Wrzos, Zdzisław Rogowski, Zbigniew Strociak, Stanisław Mielniczek, Engelbert Jarek, Franciszek Stemplowski, Hubert Popluc, Wilhelm Spałek
„Przegląd Sportowy”
Pol strzela 4 bramki i Górnik wygrywa z Budowlanymi 8:1
W niedzielę było w Zabrzu wielkie święto. Ślązacy umieją godnie uczcić całoroczny wysiłek piłkarskiej jedenastki. Wszystko przygotowali przed czasem, transparenty i kwiaty, reprezentacyjną orkiestrę, do całkowitego szczęścia brakowało o godzinie 12-tej tylko zwycięstwa nad Budowlanymi… Ale i ono przyszło dosłownie po kilki minutach.
Mecz rozpoczął się o godzinie 12.10. Na małe opóźnienie wpłynęło Polskie Radio, które chciało transmitować przebieg całego spotkania. Oczekiwanie na początek decydującego pojedynku przeszło w wesołej atmosferze. Wielka w tym zasługa organizatorów, którzy postarali się o dodatkowe atrakcje dla widzów. Zrzucano z samolotu piłkę, wystrzeliwano w górę rakiety, palono sztuczne ognie.
Grę rozpoczęli Budowlani. Po kilku akcjach przypomniał się nam mecz z Finlandią w Warszawie. Gospodarze w ataku. Przy piłce prawy pomocnik Gawlik. Bramka Kściuka szczelnie zasłonięta przez obrońców, zasłonięty Kściuk nie próbuje nawet interweniować, piłka ląduje w siatce. W 2 min. Górnik prowadzi 1:0.
To jest sygnał do generalnego ataku. Gra nie jest jednak łatwa. Teren śliski, raz po raz któryś z zawodników ląduje na zamarzniętej ziemi, często też nawet najlepsi z górników mijają się z piłką. Ale powoli nieprzychylne boisko zostaje rozszyfrowane. W 7 min. Jankowski jest sam na sam z Kściukiem, w 10 min. Pohl strzela w bramkarza, a dobitka Olejnika trafia w słupek. Budowlanym dopisuje szczęście. Mogli nawet w 11 minucie zdobyć wyrównanie, na szczęście dla Górnika ostrzy strzał Jarka paruje Kaczmarczyk na róg.
Wynik 1:0 do mistrzowskiego tytułu jeszcze nie wystarcza. Trzeba koniecznie strzelić drugą bramkę, aby oddalić ostatecznie możliwość remisu. Zadanie to przypadło w udziale Pohlowi. Otrzymał on piłkę tuż przed polem karnym. 16 m od bramki to dla Pohla błahostka. Z takiej odległości strzela on nieuchronnie. Tak więc w 32 min Kściuk po raz drugi kapituluje.
26 min. Przy piłce znów Pohl. Tym razem odległość od bramki wynosi około 25 m. I ta odległość Pohla nie przeraża. Silnie strzela i potężna bomba ląduje tuż obok słupka. Tą bramką Pohl zaskarbił sobie serca widowni bez reszty.
Budowlani nie są w stanie skutecznie atakować. Górnik gra teraz jak w transie, bez nerwów. Trzy zdobyte dotychczas bramki znacznie wzmocniły samopoczucie zawodników. Atak gospodarzy gra bardzo ładnie w polu. „Rozrabiają” tu przede wszystkim Lentner i Jankowski. „Jana” jednak nie ma szczęścia do bramek. W 33 min. Piękny jego strzał, oddany w pełnym biegu, trafia w poprzeczkę kilka minut później tenże Jankowski sam na sam z Kściukiem trafia bramkarzowi w ręce.
Po zmianie stron w dalszym ciągu zdecydowana przewaga Górnika. Napastnicy strzelają jednak pechowo. Po bardzo ładnej akcji w 48 min. Lentner strzela w słupek. Widać jednak, że dalsze bramki są tylko kwestią czasu. Napór Górnika jest ogromny, a defensywa Budowlanych coraz słabsza. W 52 minucie wyniku meczu brzmi 4:0. Przy tej bramce dawną swą klasę przypomniał sobie Kowal. Zdecydował się na przebój prawą stroną. Ograł kilku przeciwników, strzelając tuż zza pola karnego. Piłka odbiła się od obrońcy. Poprawka Kowala była jednak celna.
Największe uznanie ma widownia dla Pohla. Każda zdobyta przez niego bramka, wprawiała wszystkich w zachwyt. Jako przykład niech służy kolejna bramka, zdobyta przez niego w 59 minucie. Ernest otrzymał piłkę znów z odległości 25 m przed bramką i znów huknął jak z armaty. Dobry bądź co bądź bramkarz Kściuk był zupełnie bezradny.
Około 65 minuty spotkania bramkarz Budowlanych ulega kontuzji. Jego miejsce zajmuje prawy łącznik Jarek. Ledwo tylko zdążył założyć bramkarski sweter, a już przepuścił bramkę, zdobytą przez Lentnera.
Budowlani grają jednak dość ambitnie. Chcą koniecznie zdobyć honorową bramkę. W 70 minucie byli bliscy szczęścia. Jeden strzał opolskiego napadu trafił w słupek. Po 10 minutach bramkarskich popisów Jarka na posterunek wraca Kściuk. Ale o to w 75 min. Przy piłce jest ambitny Fojcik i strzela, piłka odbija się od słupka i wpada do siatki i Górnik prowadzi 7:0.
W 82 min. Pohl strzela ósmą bramkę meczu, czwartą we własnym wykonaniu. Przejął on ładne podanie Jankowskiego, pewnie strzelił nie dając Kściukowi żadnej szansy obrony. Na widowni szum, ogromny entuzjazm. Bez przerwy kibice skandują „Reyman lipa”.
Wynik 8:0 był w tym okresie tegorocznym rekordem w lidze. Nie sądzone było jednak zdobycie Górnikowi tego zaszczytu, bowiem dosłownie w ostatnich sekundach spotkania Budowlani zdołali zdobyć honorową bramkę. Bramkę zdobyli Budowlani, ale strzelcem był jednak zawodnik Górnika. Lewy obrońca Hajduk pragnął ograć napastnika Budowlanych, uczynił to tak niefortunnie, że jednocześnie pokonał własnego bramkarza. Po ostatnim gwizdku sędziego nad stadionem zaczął krążyć samolot. Z matematyczną dokładnością zrzucił on maleńki spadochronik z bukietem kwiatów dla wyborowego strzelca meczu Ernesta Pohla.
Górnik Zabrze rozegrał niewątpliwie bardzo dobre spotkanie. Gorące słowa uznania należą się całej jedenastce. Naszym jednak zdaniem, najwięcej uczuć należy skierować pod adresem Pohla. Swą niedzielną postawą udowodnił selekcjonerom z PZPN, że jest nadal zawodnikiem z najwyższej klasy i że zrezygnowanie z niego w meczu przeciwko ZSRR było najwyższej rangi nieporozumieniem.
J. Lechowski, „Przegląd Sportowy” nr 185, 2 grudnia 1957 (za: wikigornik.pl)
* W niektórych źródłach Wilhelm Spałek widnieje jako strzelec honorowej bramki dla Budowlanych.
** Wg „Przeglądu Sportowego” 20 tys. widzów.